W minionym tygodniu, z wieży kościoła parafialnego zniknął kogut. Niebawem zastąpi go nowy, odwzorowany z oryginału.
Operację zdjęcia koguta z wieży kościelnej przygotowywano etapami przez kilka tygodni. Kilkukrotnie alpinista Tadeusz Piotrowicz wchodził na kopułę, by najpierw przyjrzeć się, jakie są możliwości techniczne zamontowania rusztowania na szczycie wieży. Później, z pomocą swoich pracowników z firmy „Alpin Bud”, zainstalował platformę i w ubiegły czwartek zdjął koguta.
– Z pomocą Artura Zagórskiego i Pawła Nikodema dość sprawnie wykonaliśmy demontaż koguta. Niestety, jest on w fatalnym stanie – mówi Tadeusz Piotrowicz. – Był niemal na pół przełamany i mimo to, że jego powłoka zewnętrzna wykonana z blachy miedzianej się zachowała, to stalowy szkielet i trzpień jest mocno skorodowany – dodaje.
Po konsultacji z ks. dziekanem Jerzym Kosem, decyzja mogła być jedna – wykonanie nowego koguta, odwzorowanego z oryginału, ze stali nierdzewnej.
Zdemontowany z wieży kogut ma wysokość 70 cm i szerokość 110 cm. Jego trzpień o długości ponad 60 cm przechodzi przez korpus koguta i tu pojawia się ciekawostka – co było zwieńczeniem trzpienia? Czy była to tradycyjnie chorągiewka z datą wzniesienia kościoła, a może niewielki kartusz herbowy Stillfriedów, bądź Magnisów, a może po prostu herb Nowej Rudy? Zagadką do rozwiązania pozostaje również, czy w przeszłości oryginalny kogut miał nogi. Śladów po odnóżach nie widać, jednak ząb czasu mógł te ślady skutecznie zatrzeć.
Numer 281 tygodnika „Noworudzianin” dostępny w archiwum.
Numer 281
26 maja – 1 czerwca 2017 r.