W malutkiej polskiej wsi koło Zakliczyna, w klasztorze klauzurowym, mieszkają ciche Anioły.
Rok temu, w związku z problemami, które dotknęły mnie i mojego męża, usilnie zaczęłam poszukiwać pomocy u Boga. Moje modlitwy wydawały mi się słabe, byłam skupiona na problemach, nie potrafiłam modlić się sercem, potrzebowałam wsparcia duchowego. Napisałam do 20 klasztorów kontemplacyjnych z prośbą o pomoc. Odpowiedziała tylko jedna siostra przełożona z Klasztoru Bernardynek z Kończysk koło Zakliczyna. Po wymianie maili przełożona siostra Weronika zaprosiła mnie do klasztoru. Jechałam pełna obaw, jak to będzie – klasztor klauzurowy, siostry zamknięte za kratami, chyba średniowiecze… Myślałam: zamkną mnie do jakiejś celi, raz dziennie przez kraty dadzą mi postny posiłek, a potem samotnie i tylko modlitwa, modlitwa… Przyznam się miałam stracha. Nigdy nie byłam w klasztorze, a tu jeszcze klauzurowy, za kratami… Prosiłam: Boże pomóż mi się właściwie zachować, abym nie popełniła słowem czy czynem jakiejś niestosowności. Zaparkowałam samochód przy bardzo wysokim murze klasztornym. Weszłam przez bramę i stanęłam przy furcie za zamkniętymi drzwiami. Zadzwoniłam i pomyślałam: no to już po mnie… Drzwi otworzyła mi siostra Teresa. Serdecznie mnie przywitała i zaprosiła do klasztoru. W refektarzu przez kraty zobaczyłam młodziutką, śliczną siostrę, która do mnie przemówiła anielskim głosikiem. Poczułam niesamowitą miłość do tej siostry i chęć przytulenia. Siostra przedstawiła się, powiedziała że ma na imię Weronika i jest przełożoną tego klasztoru. Przez kraty podała mi swoje dłonie, a ja je serdecznie uścisnęłam. Spojrzałyśmy sobie w oczy i wtedy siostra Weronika powiedziała: „Niech pani poczeka, ja do pani przyjdę”. Padłyśmy sobie w ramiona, długo opowiadałam o sobie, o swoim życiu, o problemach i pogubieniu, o wszystkim. Płakałam, śmiałam się, a siostra z uwagą mnie słuchała, nie przerywała. W Jej oczach widziałam wielkie zatroskanie, współczucie, zrozumienie i ogromne ciepło.
Siostra Weronika pokazała mi mój pokój, opowiedziała o regule klasztoru i zasadach przebywania na jego terenie. Opowiedziała krótko o historii klasztoru i o swoim powołaniu. Wszystko było takie ciekawe i piękne. Rano o godzinie 5.00 wstałam i poszłam modlić się do kościoła. Siostry na chórze, za kratami, modliły się brewiarzem – jest to modlitwa głównie psalmami. Doświadczyłam tak pięknych doznań duchowych, siostry modlą się na głosy. Potem uczestniczyłam w wielu innych modlitwach i Mszach św.
W kościele na ołtarzu jest umieszczona piękna figura Jezusa z otwartym sercem. Trwa codzienna adoracja Najświętszego Sakramentu. W kościele i klasztorze czuje się boskość, całkowite wyciszenie, słyszy się własne myśli. Można w całkowitym skupieniu usłyszeć głos Boga, a wszystko z pomocą sióstr bernardynek, które nieprzerwanie się modlą w różnych intencjach.
W klasztorze panuje błoga cisza. Nie wiem jak siostry się poruszają, ale myślę, że one unoszą się nad ziemią. W Kościele słychać ciągłe modlitwy. Siostry modlą się w intencjach ludzi, którzy proszą o modlitwy, ale również modlą się za dusze czyśćcowe, za grzeszników, za ludzi, za których się nikt nie modli. Potęga modlitwy – tym kierują się siostry całkowicie oddane Panu Bogu, bezinteresownie oddane modlitwie.
Duchowym założycielem sióstr bernardynek jest św. Franciszek z Asyżu. Pokój i Dobro – to ich cel życiowy, a przy tym skromność, ubogość, miłosierdzie i ciężka, codzienna praca. Siostry, aby się utrzymać – nie otrzymują żadnego dofinansowania oprócz części z tacy, którą raz w roku przeznacza się na wszystkie klauzury w Polsce – muszą pracować: szyją, haftują ornaty, pieką komunikanty, a także pieką i sprzedają ciasta, prowadza gospodarstwo, uprawiają owoce i warzywa, hodują krowy, świnie, drób. Dysponują miejscami noclegowymi, można przyjechać – po wcześniejszej zapowiedzi – na wakacje albo pobyt krótszy.
Obecnie w klasztorze przebywa 13 sióstr. Nie wszystkie można poznać osobiście i zobaczyć – jest to klasztor klauzurowy, siostry żyją w samotności i w milczeniu. Poznałam siostrę Weronikę – przełożoną, siostrę Joannę, która jest 50 lat w klasztorze, siostrę Teresę – furtiankę, siostrę Lucynę, która posługuje w kościele, siostrę Ludwikę, która śpiewa na chórze i najmłodszą – siostrę Klarę. Wszystkie siostry są kochane, ciepłe, uśmiechnięte, zadowolone ze swojego życia, bardzo oddane modlitwie i swojej posłudze. Z nimi pragnie się przebywać i modlić. Jeżeli ktoś uważa, że siostry nic nie wiedzą, jak nie mają męża i dzieci, to co mogą wiedzieć o naszych, ludzkich problemach, to odpowiadam: jesteście w błędzie. Siostry zakonne nie pochodzą z Wenus. One wywodzą się z różnych domów, mają swoje historie i doświadczenia. Znają historie różnych ludzi, którzy do nich piszą i proszą o modlitwę. Dzisiaj siostry są wykształcone i dużo czytają, są mądre życiowo i najważniejsze – bardzo blisko Boga, są wybrane przez Jezusa i Jemu zaślubione.
Całe życie czułam się taka samotna i pogubiona. Siostra Weronika kiedyś mi powiedziała: „Danusiu, już nigdy nie będziesz sama” – poczułam, że ustami siostry Weroniki przemówił do mnie Jezus. Jestem bardzo związana wielką przyjaźnią z tymi siostrami. W klasztorze poznałam wiele świeckich bożych ludzi, mam nowych przyjaciół. Jak zamyka się brama, już tęsknię, znowu pragnę przyjechać do Jezusa i klasztoru.
Siostry bernardynki zapraszają. Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o siostrach, masz intencję, potrzebujesz pomocy duchowej, modlitwy z serca, napisz do sióstr. Kontakt: Siostry Bernardynki, Kończyska 5, 32-840 Zakliczyn n. Dunajcem, www.bernardynki.diecezja.tarnow.pl, e-mail: bernardynki.zakliczyn@wp.pl. Obecnie siostry muszą wyremontować kościół, który liczy 130 lat. Potrzebne są środki finansowe. Bardzo proszę w imieniu sióstr o dobrowolne datki na konto bankowe: BSR w Zakliczynie 21 8589 0006 0140 0000 1573 0001. Siostry, jako cegiełkę remontową, wydały album o klasztorze i zrobiły różańce, które są poświęcone i wymodlone przez siostry – modlitwa różańcowa chroni od zła wszelkiego. Różańce i albumy jako cegiełki remontowe można za dobrowolną ofiarą nabyć bezpośrednio u sióstr oraz u mnie (tel. 502 027 315).
Jeżeli spotkasz na swojej drodze siostrę zakonną, proszę odrzuć zabobony, nie nazywaj sióstr „pingwinami”, popatrz na nią z sercem, miej do niej wyjątkowy szacunek, ona jest bardzo blisko Boga i jest poślubiona Jezusowi. Wiele intencji potrafi wymodlić. Pan Bóg je słucha, są miłe Panu. Uśmiechnij się do niej i powiedz tylko: „Szczęść Boże!”, a siostra na pewno otoczy ciebie modlitwą z serca.
Danuta Basoń
Numer 289 tygodnika „Noworudzianin”