O wrażeniach z pobytu w Pekinie, spojrzeniu na Chiny, rozmawiamy z noworudzianinem Karolem Jankowiakiem, studentem prawa na Uniwersytecie Wrocławskim.
– Wybrałeś się do Pekinu – po co?
– Tak. Byłem w Chinach dziesięć dni. Poleciałem do Pekinu, do mojej cioci Ewy, która jest tam projektantem w jednej z uznanych, europejskich agencji mody.
– Czy w jakiś sposób szczególny przygotowywałeś się do tego wyjazdu?
– Właściwie to nie. Wszystko odbyło się spontanicznie – szybka decyzja, nocleg z głowy, bo u rodziny, a resztę formalności załatwiłem w trzy tygodnie przed podróżą.
– Wykorzystałeś swój pobyt nie tylko na rodzinne odwiedziny…
– Zwiedzałem miasto i okolice sam, bez przewodnika. Wszedłem pomiędzy ludzi tam mieszkających, a że pasjonuje mnie fotografia, starałem się uchwycić sceny z życia, postaci oraz architekturę. Będąc na miejscu, dowiedziałem się wiele na temat Chińczyków i ich kultury. Nie chciałbym oceniać polskiego spojrzenia na Chiny, tego, czy w ich ocenie kierujemy się stereotypami, lecz wydaje mi się, że mamy błędne wyobrażenie o tym kraju, że ludzie pracują tam za przysłowiową miskę ryżu. Fakt, są w Chinach obszary biedy, ale ciągle ulegają przekształceniom i urbanizacji.
– Pobyt zmienił Twoje spojrzenie na ten kraj?
– Dokładnie tak. Pierwsze wrażenie i refleksja, że my Polacy moglibyśmy się od nich bardzo dużo nauczyć. Dużo ludzi myśli u nas, że tam jest komunizm w znaczeniu radzieckim, że ten system, to coś bardzo złego. Chińczycy zapłacili za to wielką cenę historyczną – wiele osób zginęło i wiele cierpień zostało zadanych narodom chińskim. Teraz Chiny zaczynają dobrze i mocno prosperować. To kolejny dowód na to, że nie należy tego kraju mierzyć naszą, europejską miarą.
Więcej na str. 16-17 w numerze 296 tygodnika „Noworudzianin”
Numer 296
8-14 września 2017 r.