O niczym innym nie myślę!
Małgorzata Morel, mieszkanka Nowej Rudy, wolny czas spędza na świeżym powietrzu, pracując i odpoczywając na działce
Jeszcze kilka lat temu, mieszkała z rodziną w Drogosławiu. Tam mieli ogródek koło domu. Gdy przeprowadzili się do Nowej Rudy, brakowało jej zieleni, ziemi.
– Hodowałam rośliny w doniczkach, na balkonie: szczypiorek, pietruszkę, aż wreszcie podjęliśmy decyzję o nabyciu działki. Tam jest spokój, cisza, ptaki… Staram się szybko wszystko zrobić w domu, porządki, gotowanie, żeby jak najszybciej biegnąć na działkę. Nieraz, nawet o godz. 18.00, patrzę, że ładna pogoda, słońce świeci, to lecę! Nawet tylko na godzinę, zawsze coś się zrobi – opowiada pasjonatka.
Ta pasja, jak twierdzi nasza bohaterka, „przyszła sama”. Gdy nadchodzi listopad, po nim zima, śledzi w Internecie ogrodnicze informacje, pomysły i zbiera je.
– W czasie tych smutnych miesięcy w ten sposób zajmuję się działką i czekam, kiedy przyjdzie wiosna. Cały rok kręci się wokół działki. O niczym innym nie myślę! – uśmiecha się moja rozmówczyni. – Mój tato też pasjonował się działką i trochę go naśladowałam. Najwięcej nauczyłam się z Internetu, gazet, książek. Zapisałam się do grupy internetowej, z której porad chętnie korzystam. Jak mam jakiś problem, napiszę i zaraz ktoś odpisuje – dodaje.
Pani Małgorzata ma dużą działkę, na której rosną drzewa i krzewy owocowe: brzoskwinia, wiśnie, jabłonie, śliwy, grusze, maliny, porzeczki, agrest, są warzywa, kwiaty. Jest też grill, ławka, altanka, nie brakuje miejsca do odpoczynku.
– Prawie wszystkie drzewa owocowe sadziliśmy z mężem sami. Na wiosnę jest istne szaleństwo. Nie wiadomo, za co się wziąć. Wszędzie mech, trawa, trzeba posprzątać, ponawozić. W cięższych pracach pomaga mi mąż: przycinanie drzew, krzewów, kopanie – mówi działkowiczka. – Na początek – warzywnik. Później kwiaty, sadzenie cebulek. Jak się narobię, naschylam, nie myślę o innych rzeczach – dodaje.
Nasiona, cebulki czy sadzonki kupuje w okolicznych sklepach, jeździ też na wystawy kwiatów do Paczkowa, Radkowa, ale też sama wysiewa w domu, w doniczkach, by, gdy nadejdzie odpowiedni czas, przesadzić gotowe flance na działkę. Ma znajomą, z którą dzielą się swoimi roślinkami, szczególnie, gdy mają coś nowego.
– Dużym problemem są nornice. Bardzo dobrym pomysłem okazało się zakopywanie roślin w koszyczkach, lub doniczkach z dziurami. Zrobiłam tak z krokusami. Ale pozostają jeszcze ślimaki… Jednak największymi szkodnikami są sarny i dziki. Sarna przez ogrodzenie przeskoczy, a dla dzika nie ma przeszkód. Róże ciągle były objadane przez sarny z pąków. Groszek zjedzony był cały, do ziemi. Wykorzystałam pomysł, robiąc roztwór z papryczki chili i wody. Oczywiście w odpowiednich proporcjach, żeby nie zaszkodził roślinom. Kiedy je opryskałam, okazało się, że środek skutkuje – informuje moja rozmówczyni.
Bardzo ważnym elementem na działce jest kompost, zwany złotem ogrodników. Pani Małgorzata przez cały rok zbiera odpady, zanosząc je na działkę, nawet zimą.
– Później, na wiosnę, mam gotowy, pełnowartościowy nawóz. Bez tego nie byłoby takich efektów – uśmiecha się pasjonatka.
Elżbieta Mróz
Str. 11 w numerze 329 tygodnika „Noworudzianin” dostępny w archiwum.