Mamo, dla kogo ta zabawka?
Jolanta Dutkiewicz, mieszkanka Ludwikowic Kłodzkich, pochodzi z Bobowej, miejscowości położonej w Małopolsce, słynącej z pięknych, nietuzinkowych koronek
Z zawodu jest dziewiarzem maszynowo-ręcznym. W domu ma maszynę dziewiarską dwupłytową, z pomocą której powstał niejeden sweter, jednak pani Jolanta preferuje robótki ręczne.
– Wszystko zaczęło się w dzieciństwie. Pamiętam, jak moja babcia tworzyła koronki przy pomocy klocków, na bębnach. Też się tego uczyłam. Miałam wtedy może 7 lat. Siadaliśmy wokół razem z siostrami, braćmi i… robiliśmy. Uczyłam się wyrabiać klockami, proste, wąskie paseczki. To były moje pierwsze robótki. Na koronki przyszedł czas później – wspomina pasjonatka. – Bobowa, z której pochodzę, to chyba jedyna miejscowość w Polsce, w której odbywają się zjazdy krajowe wszystkich, którzy tworzą koronki metodą klockową. Jest tam muzeum koronczarskie. W pobliskiej miejscowości, w Brzanej, dzieci uczą się w szkole wyrabiania koronek. Wszystkim zależy na podtrzymaniu tradycji – dodaje.
W szkole nauczyła się też posługiwać drutami. To właśnie na nich tworzyła najwięcej. Spod jej palców wychodziły swetry, bluzki, czapki, szaliki, dla siebie, rodziny i znajomych. W końcu przyszedł też czas na szydełko.
– W dalszym ciągu bardzo lubię robić na drutach, ale ostatnio najwięcej zajmuję się szydełkiem. Nauczyłam się na nim robić sama, z gazet, korzystałam ze schematów. Teraz wystarczy, jak zobaczę zdjęcie: policzę sama, rozrysuję, żeby był tak, jak ma być. Pomysły czerpię przeważnie z Internetu. Robię serwetki, obrusy, ozdoby choinkowe, aniołki, a także córce sweterki, bluzeczki, spódniczki, sukienkę – wylicza moja rozmówczyni.
Ostatnio najczęściej robi zabawki na szydełku. Na Facebooku należy do grupy pasjonatów. Do robótek stara się zasiąć codziennie, chociaż na godzinkę, ale nieraz jest to trudne. Więcej czasu ma w weekendy. Gotowe prace trafiają do znajomych, rodziny, w formie prezentów.
– Moja córka, widząc, jak robię kolejną zabawkę, pyta się: „Mamo, dla kogo ta zabawka?”. Jak nie ma konkretnego przeznaczenia, córka z radością „zagarnia” ją dla siebie. Ma już ich sporą kolekcję. Moje marzenie? To chyba worek włóczek, bo tego nigdy za dużo – śmieje się pasjonatka.
Elżbieta Mróz
Bobowskie koronki robione są metodą klockową. Okrągłe drewniane klocki, na które nawinięta jest lniana nitka, przekłada się i zaczepia o szpilki wpięte w wałek z rozrysowanym na nim wzorem. Metodę tę sprowadziła do Polski królowa Bona. Gotowe koronki można oglądać w Muzeum Koronki Klockowej. Jest tam stała wystawa. Co roku – w pierwszym tygodniu października – organizowany jest Międzynarodowy Festiwal Koronki Klockowej. Jest okazją do prezentacji własnych wyrobów, kiermaszu, warsztatów dla początkujących, od niedawna odbywają się pokazy koronkowej mody. Na festiwal przyjeżdżają koronczarki z Austrii, Chorwacji, Czech, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Estonii, Rosji, Słowacji, Węgier, Wielkiej Brytanii, a bywa że i Kanady. Festiwal sprzyja współpracy pomiędzy małymi społecznościami lokalnymi z różnych części Europy, jest też promocją regionu na arenie międzynarodowej.
Str. 11 w numerze 334 tygodnika „Noworudzianin” dostępny w archiwum.
Numer 334
15-21 czerwca 2018 r.