Drużyna Rumcajsa w Broumovie
Stowarzyszenie Przyjaciół Jugowa rozpoczęło realizację kolejnej wakacyjnej przygody z turystyką górską. Tegoroczny cykl rodzinnych wędrówek obejmuje pogranicze polsko-czeskie. Ikoną naszej zabawy jest postać rozbójnika Rumcajsa ze słynnej czeskiej kreskówki dla dzieci, a osią narracyjną poszukiwanie jego niesfornego syna Cypiska – w różnych zakątkach czeskich i polskich Sudetów Środkowych. Naszym wycieczkom przewodzi przysłowiowy Rumcajs oraz charyzmatyczna Hanka, przygotowująca logistycznie wyjazdy i temperująca czasami skłonności rozbójnika w stosowaniu jego wariantów trasy wycieczki. Wprawdzie jego skróty odkrywają miejsca mało znane turystom i wybitne punkty widokowe, ale czasami kończą się ostrym testem kondycyjnym uczestników wyprawy.
Nasze wędrówki w sposób symboliczny zainicjowaliśmy od zwiedzenia perełki architektonicznej czeskiego pogranicza miasta Broumov oraz przejściu Szlaku przyjaźni polsko-czeskiej i Drogi Chlebowej. Kotlina Broumovska, to swoista enklawa czeska, w której – dzięki izolacji geograficznej – zachowała się znacząca ilość zabytków świeckich i sakralnych, na czele ze słynnym opactwem benedyktyńskim. Historia miasta w pewnych elementach przypomina dzieje Nowej Rudy, a być może w okresie średniowiecznej kolonizacji doliny Ścinawki, ma wspólne korzenie. Pięknie odrestaurowany klasztor i zagospodarowane otoczenie, znalazło uznanie w komentarzach uczestników wyjazdu.
Wędrówka niebieskim szlakiem do Sonova przez wzgórza pola golfowego, w skwarnym, południowym słońcu, oferowała niesamowite panoramy Gór Suchych i Broumovskich Ścian. Prezentowała także główne założenia tektoniczne zapadliska Niecki Śródsudeckiej. Wspaniała widoczność podkreślała majestat Karkonoszy i Śnieżnika Kłodzkiego. W wyludnionym Sonovie naszą drogę do Polski wytyczały tablice informacyjne i żółte znaki Drogi Chlebowej. Jest to bardzo ciekawa, literacka ścieżka spacerowa, biegnąca kilkusetletnią historyczną granicą europejską.
Zobligowani czasem przyjazdu autobusu, na granicy pod Ptasim Szczytem, skonsumowaliśmy kiełbaski zgrillowane lipcowym słońcem i w błyskawicznym tempie osiągnęliśmy południowy wierzchołek tego wzniesienia. Strome zejście do doliny Marcowskiego Potoku i miejscowości Rzędziny, pozwoliło poznać egzotykę i powab krajobrazowy tego odludnego zakątka gminy. Panorama doliny Włodzicy, wciśniętej między stokami Sokolego Garbu, Krępca i Nowej Rudy, na tle Kalenicy, z wąskiego grzbietu między Rybakiem i Gaikiem, stanowiła programowe zwieńczenie naszej wędrówki – okupionej, nie da się tego ukryć, mocno zroszonym czołem.
Zbigniew Babiak
Str. 7 w numerze 339 tygodnika „Noworudzianin” dostępny w archiwum.