Noworudzkie listy miłosne
Ponad 200 listów miłosnych niemieckiej pary, mieszkającej przed II wojną światową w Nowej Rudzie, odnaleziono w jednym z domów przypadkowo – podczas remontu
Listy pochodzą z 1942 roku, a ich treść opowiada historię wielkiej, ale nieszczęśliwej i wręcz tragicznej historii miłosnej. Łukasz Kazek, miłośnik historii i dziennikarz, podjął wyzwanie przetłumaczenia listów oraz odnalezienia ich adresata i nadawcy. Listy napisał do swojej narzeczonej – wówczas 24-letni – niemiecki podoficer Gerhard Dinter, który wysłany na front wschodni, z miłości i tęsknoty korespondował ze swoją ukochaną.
„Moja kochana, Mała Edith! […] Jak się czuje moje Serduszko? Mam nadzieje, że pomimo złego czasu, czujesz się dobrze. To mogę na szczęście o sobie powiedzieć, jeżeli tak dalej zostanie, to mogę być szczęśliwy. Właśnie pod wpływem emocji zrobiłem kleks. Przepraszam cię za to. Co u ciebie jeszcze słychać? Bardzo za tobą tęsknię, ale muszę zrezygnować z urlopu. […] Już nie wierzę, że kiedyś dostanę urlop. Tyle razy się rozczarowałem. Chyba chodzi za mną pech. Ale mam nadzieję, że niedługo dostanę od ciebie piękny list. Poczta musi w końcu mnie dostrzec.[…] Znów oczekuje się ode mnie zbyt wiele, stawiając takie pytania i taką odpowiedzialność. Ja mam tylko ciebie i tylko ty zajmujesz mnie przez cały czas. Mówiłem ci to wiele razy. Niestety w najbliższym czasie nie mam szans na dostanie urlopu. […] Znów minęła kolejna godzina, muszę zobaczyć „co robi moja poczta”. W końcu idę do łóżka, albo prawdę powiedziawszy, rzucę się na moje legowisko. Dobranoc i jeszcze jeden pocałunek na dobranoc wysyłam ci. Twój GeRD”
Fragment listu Gerharda do Edith ze źródła: Archiwum Historii Mówionej Ziemi Wałbrzyskiej
– Wiadomo, że Gerhard nie przeżył wojny. Zmarł w szpitalu, w październiku 1944 roku z powodu odniesionych ran. Został pochowany na cmentarzu wojennym w niemieckim mieście Kleve, przy granicy holenderskiej – mówi Łukasz Kazek. – Wiemy jak wygląda dzisiaj Edith Bittner. Wiemy, że wyszła za mąż i zmieniła nazwisko. Szukamy, przez Czerwony Krzyż, na jakie. Prowadzimy śledztwo. Edith była mieszkanką SA Strasse 19 (dzisiejszej ulicy Bohaterów Getta) – opowiada.
– Taki list przeczytać jest bardzo trudno – opowiada Łukasz Kazek. – List jest napisany ręcznym pismem, którego – nawet jeśli znam język niemiecki – nie jestem w stanie odczytać. Muszę go najpierw zeskanować i wysłać do byłego niemieckiego mieszkańca ziem Dolnego Śląska. Mam takich przyjaciół, którzy chodzili do szkoły tutaj w latach 40-tych i oni mi przepisują list na czcionkę drukowaną. Wówczas dopiero jestem w stanie przeczytać, co tam jest napisane. Mozolna, ciężka praca śledcza – dodaje.
Te wzruszające listy i inne tajemnicze przedmioty sprzed lat, ukrywane przez wysiedlanych mieszkańców Gór Sowich, odszukiwanie ich właścicieli, a następnie układanie w całość strzępów informacji – tworzą ciekawą, pełną pasji historię „Powiernika”. Bohater filmu (Łukasz Kazek), po raz kolejny wciela się w rolę odkrywcy zaginionej historii. Podczas swojej wędrówki odnajduje dawne przedmioty, by – dzięki swojego rodzaju śledztwu – odszukać ich właścicieli, poznać ich losy i zwrócić im utracone pamiątki. Ukazuje pełną nostalgii tęsknotę za utraconym miejscem i czasem. Poszukiwania i realizowane zdjęcia, oprócz Nowej Rudy, Gminy Walim, Jeleniej Góry, Kamiennej Góry, Chełmska Śląskiego i ziemi wałbrzyskiej, sięgają także do Niemiec, Austrii i Węgier. Za reżyserię odpowiada Mateusz Kudła, współautor powstającego filmu „Polański, Horowitz. Czarodzieje z Getta” z udziałem Romana Polańskiego i Ryszarda Horowitza. Główny bohater, Łukasz Kazek, mieszkaniec Walimia, popularyzator historii i dziennikarz znany z produkcji „Mateusz Kudła”, „Ludzie z Klisz” oraz „Na tropie Złotego Pociągu” produkcji Discovery. Obaj autorzy filmu byli już nagradzani na festiwalu w Cannes czy w Chicago.
– To jest dokument śledczy. Wszyscy ci ludzie, których udaje nam się odnaleźć w tym filmie, mają jakąś niedokończoną opowieść związaną z Dolnym Śląskiem, jakieś marzenie, które pomagamy im spełnić — mówi Łukasz Kazek.
„Powiernik” jest filmem niezależnym, realizowanym przy wsparciu Gminy Walim, Centrum Kultury i Turystyki w Walimiu, Movie Gate, Sowia Grapa Rzeczka. Mecenasami projektu są Borys Wochna oraz Mieszko Maślanka DagMesko.
– Rezygnujemy z wszelkich honorariów, pracujemy w swoim wolnym czasie, ale film powstaje w rozdzielczości 4K i chcemy go wysyłać na festiwale międzynarodowe w Nowym Jorku, Chicago, Los Angeles, we Francji, w Polsce. To wszystko jednak zależy teraz od festiwalowych selekcjonerów i jeszcze nie możemy podać miejsca premiery – mówi Mateusz Kudła.
Zakończono zdjęcia na Węgrzech i Dolnym Śląsku. Trwają zdjęcia na terenie Niemiec i Austrii, których zakończenie planowane jest na październik br. Tam twórcy filmu spotykają niemieckich mieszkańców naszych terenów, którzy już nie są w stanie przyjechać.
– Miałem 5 lokalizacji, a zostały 3. Dwie osoby zmarły w tym miesiącu – mówi Łukasz Kazek. – To jest ostatni moment, kiedy ten film może powstać. Za rok, gdybym zaczął go kręcić o tej samej porze, prawdopodobnie nie miałbym go już po co kręcić… – dodaje.
Premiera filmu zapowiadana jest na przyszły rok, a jego obraz zostanie przedstawiony na ok. 100 festiwalach.
Dawid Sarysz
Str. 3 w numerze 339 tygodnika „Noworudzianin” dostępny w archiwum.