Kiedy w sobotni poranek (28 lipca) wsiadaliśmy do autokaru (a było nas 50 osób jak nic), dzień zapowiadał się znowu upalny. Ale nie jechaliśmy daleko. Jeszcze w jako takim chłodzie zatrzymaliśmy się w Jańskich Łaźniach. Malownicze miasteczko (prawa miejskie uzyskało pod koniec XIX wieku), będące jedynym czeskim uzdrowiskiem w Karkonoszach, leży u stóp Czarnej Góry (1299 m n.p.m.). W zimie znany ośrodek narciarski, w lecie wabi turystów pięknymi widokami i swoją starą, urokliwą, uzdrowiskową zabudową z domem zdrojowym na czele. Pomnik Karkonosza został odwiedzony, mały spacerek wykonany, zdegustowane „lazeńskie oplatki” i lody w dużych ilościach. Teraz czekał nas spacer w koronach drzew – główny cel wycieczki. Z zakupionymi „vstupenkami” i zapasem wody mineralnej w plecakach, rozpoczęliśmy wejście na drewnianą, nieco ponad 40-metrową wieżę. Pierwszy etap ścieżki doprowadził nas pod ziemię – dydaktycznego miejsca, gdzie w formie oryginalnej wystawy pokazane było to, co w lesie znajduje się pod ziemią. Nad głowami turystów zwieszały się oryginalne korzenie świerka, pod nimi specyficzny kamień (fyllit) – skamieniałe błoto sprzed tysięcy lat. No i stąd zaczęliśmy się już lekko wspinać pod górkę – w końcu wieża, to wieża. Ale mimo już wysokiej temperatury, wejście okazało się zupełnie sympatyczne. W koronach drzew tu i ówdzie powiał wiaterek, a wyższe podesty rzucały zbawczy cień. Za to na szczycie wieży była już przysłowiowa „patelnia” i długo pobyć się na niej nie dało. Droga powrotna była przyjemniejsza, bo w dół. Znalazła się nawet chętna osoba do zjazdu ok. 80-metrową rurą, z czego była nad wyraz dumna i zadowolona. Jeszcze pamiątkowe magnesiki i już pomykaliśmy do pobliskiego Trutnova. Małe co nieco (no może nie takie małe) zjedliśmy w restauracji na tarasie domu handlowego opodal rynku. Na poobiednim spacerze kryliśmy się przed słońcem w podcieniach rynkowych kamienic. Trutnov, miasto wzmiankowane już w XIII wieku, swoje legendarne początki wiąże z pokonaniem smoka. Oczywiście smoka pokonali dzielni ludzie budujący miasto, a smok jest symbolem miasta do dzisiaj. Trutnov, to również miejsce jedynej zwycięskiej bitwy Austriaków (1866) w wojnie prusko-austriackiej. Tymczasem zrobiło się tak gorąco, że ochłody szukaliśmy wszędzie – w dużych ilościach zimnych napoi, lodach a nawet… w fontannie Karkonosza! Spacer po ładnym parku do kaplicy św. Jana. Muzeum bitwy 1866 r. zostawiliśmy już na następną okazję zajrzenia do tego ładnego miasteczka i trochę zmęczeni – przede wszystkim upałem – udaliśmy się w drogę powrotną. Za zorganizowanie wycieczki dziękujemy ŚNIEŻCE (Biuro Podróży Małych i Dużych) i Tomkowi Śnieżkowi za prowadzenie, a SMILEBUSOWI z p. Krzysztofem za kierownicą, za bezpieczną jazdę po krętych, górskich drogach.
Anna Szczepan
Noworudzki Uniwersytet Trzeciego Wieku
Str. 13 w numerze 341 tygodnika „Noworudzianin” dostępny w archiwum.
Numer 341
3-9 sierpnia 2018 r.