Szpicaki Trzech Wód
Jeżeli jakieś wzniesienie w czeskich Sudetach nosi nazwę Špičák, to z pewnością sugeruje to szczyt w formie stożka, z bardzo stromymi zboczami. Takie wzniesienia budują najwyższą część Gór Suchych w okolicach schroniska Andrzejówka. Celem wyprawy Stowarzyszenia Przyjaciół Jugowa była wieża widokowa na – leżącym już po czeskiej stronie – wierzchołku Ruprechtickiego Špičáka. Przed wzniesieniem wieży szczyt nie posiadał nazwy, jak wiele wierzchołków granicznych w tym rejonie, choć jest najwyższym czeskim szczytem tego pasma, nazywanego przez sąsiadów: Javoři hory. Schronisko Andrzejówka zbudowane w 1933 roku z inicjatywy wałbrzyskiego aptekarza Andreasa Bocka, leży w niezwykle oryginalnym miejscu. Jest to wąska przełęcz między potężnymi kopułami szczytów Waligóry, Suchawy, Bukowca i Klinu. Jednocześnie jest to zlewisko trzech potoków zasilających Ścinawkę i Bystrzycę. Przy dużej dozie wyobraźni możemy wykreować obraz wulkanicznych parkosyzmów tego obszaru, w okresie permu bardzo dynamicznego i zróżnicowanego.
Naszą drogę do granicy wyznaczył przebieg ścieżki rowerowej, która dawała możliwość schronienia się przed upałem w lesie. Na granicy żarty się skończyły. Ostre podejście i perspektywa schodzenia tym samym szlakiem, niektórych wcisnęła siedzeniem w graniczne słupki, ale też zdopingowała do tempa biegacza, co też nie było remedium na żar lejący się z nieba. Panoramy górskie rozciągające się na wszystkie strony świata z wieży na szczycie Ruprechtickiego Špičáka były puentą smaku i filozofii wędrówek górskich. Widoczna z wieży na wyciągnięcie ręki Waligóra, była drugim celem wycieczki. Szczyt osiągnęliśmy trawersując zachodnie zbocza Czarnka. Wielką szkodą dla walorów turystycznych Waligóry jest brak punktu widokowego, toteż wejście udokumentowaliśmy pamiątkowym zdjęciem. Podczas zejścia ze szczytu problemem nie jest stromizna, lecz dewastacja szlaku przez ruch turystyczny i erozję podłoża. Zapewne upadków typu pośladkowego było co niemiara, ale świadków zdarzeń w sposób zadziwiający bardzo mało. W toku dyskusji i dzielenia się wrażeniami z trasy największą frajdą dla dzieci okazało się karkołomne zejście z Waligóry…
tekst i fot. Zbigniew Babiak
Str. 17 w numerze 341 tygodnika „Noworudzianin” dostępny w archiwum.
Numer 341
3-9 sierpnia 2018 r.