W niedzielę 19 maja, odszedł do wieczności oddany Kościołowi noworudzianin. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w środę 22 maja
w kościele pw. św. Mikołaja w Nowej Rudzie. Ceremonii przewodniczył bp Ignacy Dec
Bogdan Kokociński urodził się w 1955 r. w Nowej Rudzie. Wychowywał się razem z braćmi: Markiem i Andrzejem. Szkołę podstawową ukończył w Nowej Rudzie. Po szkole podjął naukę zawodu w Szkole Poligraficznej w Nowej Rudzie. Po zdobyciu zawodu przez pewien czas pracował jako drukarz w Słupsku, a następnie we Wrocławiu i Kołobrzegu.
Po powrocie w 1977 r. do Nowej Rudy pracował w Zakładach Produkcji Automatyki Sieciowej, jednak już wtedy wykonywał usługi poligraficzne. W ten sposób zdobywał doświadczenie w prowadzeniu swojego zakładu, który powstał dwa lata później.
W 1975 r. poznał Marię, którą poślubił w 1978 r. w kościele św. Mikołaja w Nowej Rudzie. Po urodzeniu syna Wojciecha rodzina postanowiła się przenieść do Niemodlina na Opolszczyznę, gdzie Bogdan założył zakład drukarski. Tam też urodziła się córka Aneta. To był czas Solidarności. Bogdan z narażeniem siebie drukował ulotki i odezwy.
Po czterech latach, kiedy zmarł ojciec Bogdana, w 1983 r. rodzina wróciła do Nowej Rudy i zamieszkała w domu rodzinnym przy ul. Strzeleckiej wraz z matką Bronisławą. Tu urodziło się jeszcze dwoje dzieci: Marta i Patrycja. To był czas pełen radości rodzinnej i zarazem zaangażowania zawodowego. Drukarnia pod jego przewodem rozwijała się coraz lepiej. Solidność wykonywanych prac, a jeszcze bardziej ich terminowe wykonywanie zjednywało Bogdanowi wielu klientów.
Oprócz działalności zawodowej Bogdan starał się być czynnym członkiem wspólnoty miejskiej, jak również parafialnej. Przez wiele lat należał do rady parafialnej przy kościele św. Mikołaja. Był człowiekiem konkretnych inicjatyw i działań. Znany ze swego dobrego humoru i wrażliwego serca był człowiekiem bardzo lubianym w środowisku, także wśród wielu grup społecznych, jak strażacy czy górnicy. Umiał się cieszyć życiem i spotkanymi ludźmi, z którymi potrafił dzielić serce i przyjaźń.
Bogdan żył życiem Kościoła. Znał wielu księży, którym pomagał na różny sposób. Współpracował z diecezją świdnicką, którą szczerze kochał. Wraz z kapłanami przeżywał trudności, na jakie napotykały budujące się parafie. Był zawsze otwarty na nowe inicjatywy duszpasterskie. Kapłani cenili sobie jego kompetencję, a szczególnie jego przyjaźń. Potrafił powiedzieć otwarcie, co go bolało, umiał doradzić, gdy pojawiały się problemy. Służył swoim zakładem, gdy potrzeba było, aby wspomagać inicjatywy duszpasterskie.
Kiedy w 2015 r. powstała inicjatywa odrestaurowania kościoła na Górze św. Anny, Bogdan od samego początku zaangażował się w to dzieło. Stanął na czele Komitetu Odbudowy Kościoła św. Anny, co zaowocowało wspaniałym dziełem odnowionej świątyni. Żył tym przedsięwzięciem, był szczęśliwy, gdy rzeczywiście kościół św. Anny stawał się coraz piękniejszy. Miał jeszcze wiele planów związanych z tym miejscem…
Str. 2 w numerze 380 tygodnika „Noworudzianin” dostępnym w archiwum.