Żyd potęgą jest i basta cz. 2
Sygnatariusze wspomnianej Deklaracji Terezińskiej już o niej zdążyli zapomnieć, bo przecież to nie jest umowa międzynarodowa, nie ma mocy prawnej i nikt nie sprawdzał jak jest realizowana. Amerykańscy prawnicy (w 40 procentach żydowskiego pochodzenia) rzecz całą wyjaśnią. Deklaracja jest pewną normą z którą wszyscy sygnatariusze się zgodzili, a dotyczy sprawy szczególnej. Tu nie chodzi o jakieś mienie, a o mienie pożydowskie, zagrabione przez sprawców Holokaustu i ich pomocników. Wskazaniu pomocników służy cała nagonka na Polskę i Polaków, a temu służą „polskie obozy zagłady”, wyjaśnienia dlaczego naziści (już nie Niemcy, a naziści) zakładali obozy na ziemiach polskich, albo wręcz w Polsce, bo kto tam na świecie wie, że Polska była pod niemiecką okupacją i była pierwszą ofiarą Hitlera. Trzeba Polsce przyprawić gębę sprawcy zastępczego, co dominujące na świecie media żydowskie robią znakomicie, więc poczucie sprawiedliwości nakazuje od sprawcy żądać zadośćuczynienia. Żydowską propagandę, która z Holokaustu uczyniła religię zakłócili nieco żydowscy naukowcy w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, a mianowicie Raul Hilberg, a za nim Hannah Arendt, która napisała „…rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej tej ponurej historii…funkcjonariusze żydowscy zagwarantują uzyskanie od deportowanych pieniędzy na pokrycie kosztów ich deportacji i eksterminacji…zapewnią pomoc własnej policji w chwytaniu i ładowaniu Żydów do pociągów.” (Eichman w Jerozolimie – str. 153). Takie publikacje odrobinkę szkodzą dogmatowi Holokaustu. Sprawa mienia ofiar Holokaustu nabrała przyśpieszenia gdy Kongres Stanów Zjednoczonych przyjął ustawę znaną jako „ustawa 447” zobowiązującą Departament Stanu do monitorowania realizacji postanowień deklaracji terezińskiej. Zaczął się ruch w interesie. Wprawdzie ta niewinnie brzmiąca amerykańska ustawa nie obowiązuje w Polsce, o czym przekonują rządzący jak i prawnicy, więc o co tyle szumu. Ponoć pojawiła się propozycja przyjęcia przez polski sejm ustawy stwierdzającej, że nikomu płacić nie będziemy. Przysłowie mówi, że odważny Żyd…, nawet tak groźnej ustawy się nie wystraszy. Przypomnijmy dzieje nowelizacji ustawy o IPN z 2018 roku, wprowadzającą karę pozbawienia wolności wszystkim, którzy będą oskarżać Polaków o współudział w Holokauście, a dotyczyć miała nawet cudzoziemców. Przyjęta w styczniu i jeszcze nie wysechł atrament prezydenckiego podpisu, a już w czerwcu, w trybie błyskawicznym, trzeba było ją zmienić. Domyślam się że polski premier otrzymał SMS z Jerozolimy, bo list kongresmenów wysłany do polskiego prezydenta jeszcze przed popisaniem ustawy nie poskutkował. Z amerykańską ustawą 447 jest coś na rzeczy, przecież kapitałów z uśpionych kont w szwajcarskich bankach, ani odszkodowań od niemieckich firm Żydzi nie odzyskali drogą prawa. Znaleźli skuteczną metodę na czerpanie korzyści z Holokaustu. „Przedsiębiorstwo Holokaust”, o którym pisał Norman Finkelstein prosperuje znakomicie, a dopiero jest na rozruchu. Pisząc te gawędy dochodzę do pewnych konkluzji i nawet się z nimi zgadzam. Po pierwsze: Żydzi już nie muszą szukać kopalń króla Salomona, bo mają znakomite „przedsiębiorstwo”, a jeżeli ktoś te kopalnie znajdzie, to wtedy przedstawią mu tytuły własności napisane po hebrajsku, z królewskimi pieczęciami, a amerykańscy prawnicy, swoimi amerykańskimi sposobami, załatwią resztę spraw spadkowych. Po drugie: nasi rządzący, groźnie strosząc piórka, już prowadzą tajne rozmowy w Izraelu i w USA, a co najśmieszniejsze, wynajmują żydowskich lobbystów – pewnie na koszt Fundacji Narodowej. Po trzecie: moja córka po zapoznaniu się z tematem orzekła – muszę zacząć potrącać swoim dzieciom z kieszonkowego, bo inaczej się nie wypłacą naszym starszym braciom w wierze. Takie gorzkie konkluzje na walentynkowy wieczór. Już miałem stawiać kropkę, a tu nagła myśl – przecież nie wiesz chłopie kto przed wojną był właścicielem chałupy na Wiejskiej 19. Jak jeszcze raz przeczytasz tytuł tej gawędy to nie będziesz zdziwiony gdy w drzwiach stanie elegancki gość z tytułem własności i to napisanym w języku zupełnie niezrozumiałym. Stanisław Łukasik.
POZOSTAŁE FELIETONY STANISŁAWA ŁUKASIKA >TUTAJ<