W piątek 15 maja starosta kłodzki Maciej Awiżeń poinformował o kolejnych dwóch przypadkach osób chorych na COVID-19. Tym razem byli to pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Słupcu i Ścinawce Dolnej. W związku z tym na jednostki nałożono okresową kwarantannę do czasu uzyskania wyników pobranych od wszystkich mieszkańców i pracowników DPS-ów.
– Organizacyjnie jest to jedna jednostka w dwóch budynkach. Obydwa budynki zostały czasowo zamknięte, kwarantanna potrwa do czasu, aż wszystkim mieszkańcom i pracownikom wykonane zostaną testy na koronawirusa, ponieważ sytuacja wyszła gdy Wojska Obrony Terytorialnej wykonały przesiewowe badania pracownikom DPS. Okazało się, że wśród pracowników były dwie osoby zakażone bezobjawowo. Podjęliśmy wspólnie z sanepidem decyzję o zamknięciu DPS-u, jedna zmiana pracowników, która jest potrzebna w jednym i drugim miejscu do obsługi, mieszka razem z podopiecznymi. Zapewniliśmy im rozkładane łóżka, pościel, wyżywienie itd. i musimy poczekać, aż u wszystkich przeprowadzony będzie test i będziemy wiedzieli, czy jest tam jeszcze jakakolwiek osoba chora i wtedy ewentualnie będziemy ją izolować, albo nie ma i wtedy wszyscy wracają do normalnego funkcjonowania – wyjaśnia Maciej Awiżeń. – Kłopot polega na tym, że sanepid we Wrocławiu, laboratorium we Wrocławiu nie chce przyjąć naszych wymazów. W ubiegły piątek dowiedzieliśmy się, że chore są dwie osoby, mamy swój koronabus i możemy przeprowadzić wymazy w dowolnym momencie, ale dostałem informację od dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego DUW we Wrocławiu, że pierwszą partię wymazów mogą przyjąć w niedzielę, a drugą partię wymazów mogą przyjąć dopiero we wtorek 19 maja. W niedzielę przeprowadziliśmy wymazy u wszystkich z Domu Pomocy Społecznej w Słupcu ok. 150 osób i czekamy na wyniki, a we wtorek robimy wymazy w Ścinawce Dolnej i dopiero wtedy przyjmą nam wymazy we wrocławskim laboratorium. Powiem szczerze, że napisałem do pana wojewody coś w rodzaju skargi, w której stwierdziłem, że tak się dziać nie może, że ludzie tam mieszkają, nie wiemy kto jest zarażony, czy ktoś jeszcze nie zaraża, czekanie 4 dni na samo odebranie wymazów w takiej sytuacji jest po prostu skandalem. W poniedziałek sprawę tę zgłosiłem również do Narodowego Funduszu Zdrowia, ale póki co nie otrzymałem żadnego telefonu: proszę przeprowadźcie wymazy, a my je odbieramy. Jestem z tego tytułu trochę zawiedziony, zwłaszcza że w telewizji słyszymy, że można wykonywać 20 tys. testów dziennie a okazuje się, że jak przychodzi co do czego i mam im zawieźć 300 wymazów, to nie ma kto tego zrobić – dodaje starosta kłodzki.