PKS w Kłodzku do likwidacji?
Starostwo Powiatowe w Kłodzku restrukturyzuje spółkę PKS. Transport zbiorowy to kolejna gałąź polskiej gospodarki, która odczuła uboczne skutki obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa. W przedsiębiorstwie szykują się zwolnienia zbiorowe
Właścicielem największego przewoźnika na terenie powiatu kłodzkiego jakim jest Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej w Kłodzku S.A. jest samorząd powiatowy. Problemy z połączeniami pomiędzy poszczególnymi miejscowościami nie były żadną tajemnica. Ze względów ekonomicznych ich liczbę ograniczano. Wprowadzenie przed 9 tygodniami licznych obostrzeń związanych z koronawirusem, a co za tym idzie zamknięcie szkół i ograniczenia w realizacji przewozów publicznych spowodowały, ze spółka utraciła możliwość wykorzystywania głównych i dochodowych usług. Sytuacji zbytnio nie poprawiły dofinansowania do połączeń lokalnych z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych.
– PKS w Kłodzku nie wytrzymał sytuacji związanej z koronawirusem i brakiem dochodów zarówno od przewozu dzieci i młodzieży, bo szkoły przestały funkcjonować, jak i od zwykłych pasażerów ponieważ komunikacja praktycznie była zamknięta. Niestety w takiej sytuacji trzeba było przejść przez restrukturyzację zgłosiliśmy wniosek do sądu o to żeby zmienić sposób funkcjonowania chociażby po to żebyśmy nie musieli płacić tzw. bo tez nie wiadomo do kiedy. Spodziewamy się, że w pełnym wymiarze szkoły ruszą tak naprawdę dopiero we wrześniu a do tego czasu będzie, albo nie będzie przyjęty wniosek sądowy. Do wniosku o którym mówię dołączony był plan restrukturyzacyjny na cały następny okres w którym uwzględniliśmy, że uczniowie muszą wrócić do szkoły i oczywiście zmniejszyć wymagania co do przewozów. Jeżeli tylko połowa miejsc w autobusie będzie mogła być tylko zajęta to znacznie obniża nasze dochody, ale w międzyczasie w tej sytuacji restrukturyzacyjnej będziemy startować do przetargów na obsługę połączeń – mówi starosta kłodzki Maciej Awiżeń. – Teraz najważniejsze jest to, że musimy wszyscy zastanowić się jak ma wyglądać PKS po restrukturyzacji. W zasadzie zadaniem powiatu jest przewóz między stolicami gmin, a stolicą powiatu, natomiast obowiązkiem gmin jest dowożenie wewnątrz gminy. Do tej pory nie liczne gminy zdecydowały się na to, żeby przewozić pasażerów z miejscowości z terenu gminy do stolicy gminy, a więc wypełniać swój obowiązek ustawowy. PKS w Kłodzku wykonywał te połączenia na swój koszt, ale w ramach programu restrukturyzacyjnego nie będzie to już możliwe i zaproponujemy plan transportowy w którym będą mogły się wypowiedzieć gminy i w którym będą mogły ewentualne współfinansować przewóz kiedy będzie nie opłacalny. Wiadomo, tam gdzie transport pasażerów jest opłacalny to jeżdżą i przewoźnicy prywatni i PKS, a jeżeli trzeba będzie dać jakieś zlecenie, nie koniecznie PKS-owi, bo z tego co pamiętam firm transportowych na terenie powiatu jest 8 i to może zlecić np. jednej z nich – dodaje.
Maciej Awiżeń zapowiada niestety też zwolnienia grupowe ze spółki PKS w Kłodzku, prace straci wiele osób.
– Na pewno wiąże się to ze zwolnieniami pracowników i to zwolnieniami grupowymi. Jeżeli przestaliśmy z dnia na dzień jeździć przez pierwszy miesiąc płaciliśmy postojowe, ale nie stać nas żeby dalej płacić 100 osobom postojowe gdy nie wiadomo kiedy tak naprawdę autobusy będą mogły wyjechać na trasę i kiedy będziemy mogli zarabiać. Działania restrukturyzacyjne wprowadzają m.in. zwolnienia grupowe, w PKS zostaje tylko 6 osób do zarządzania i zgłaszania sytuacji finansowej do sądów itd. i przeprowadzenie planu restrukturyzacji, który będzie nadzorowany przez osobę wskazana przez sąd – wyjaśnia starosta. – Były dwie możliwości, albo rzeczywiście zamkniemy PKS i koniec, albo zamkniemy i przygotujemy plan na otwarcie od nowa najpóźniej od września – zaznacza.
To co się dzieje w kontekście przewozów autobusowych w powiecie, to w jakimś małym stopniu efekt zarządzania spółką PKS Kłodzko (działa trochę jak na wolnym rynku wykonując przewozy użyteczności publicznej), ale głównym powodem jest wadliwy system organizacji transportu publicznego, przez który spółce publicznej niezbyt opłaca się jeździć , gdyż na najbardziej dochodowych kursach pasażerów potrafią podbierać przewoźnicy prywatni, przez co dochodzi do negatywnej selekcji na rynku: firmy prywatne będą w większości jeździć tylko na opłacalnych kursach (wystarczy spojrzeć w rozkłady, gdzie nieraz potrafi być duży odstęp między kursami w środku dnia), często też oferując nienajlepszy produkt (busy – w naszym regionie na szczęście w dość dobrym stanie, ale np. niedostosowane dla przewozy niepełnosprawnych, osób z wózkiem dziecięcym, poza tym jedne drzwi utrudniają wymianę pasażerską powodując duże opóźnienia w stosunku do rozkładu).
Transport publiczny da się dobrze zorganizować, a wskazówki mamy niedaleko – zaczynają się praktycznie za granicą w Tłumaczowie. W Czechach rozkład jazdy jest urzędowo zaprojektowany w taki sposób, żeby umożliwić przesiadki na inne linie, żeby częstotliwość kursów pozwalała ludziom na w miarę sprawne przemieszczanie się (autobus minimum co 2 godziny). Ponadto operuje wielu przewoźników, przy czym na każdego z nich obowiązuje wspólny bilet i taryfa koordynowana na poziomie krajów, również ceny biletów są znacznie niższe. Rozważyłbym wprowadzenie takiego systemu u nas, ale dodając przetargi jako sposób wyłonienia operatora danej linii lub części kursów na niej (z tego co wiem, to w Czechach działa to nieco inaczej). Zwycięzcą przetargu byłby podmiot, który żądałby najniższej dotacji oraz spełniałby określone wymogi (przede wszystkim standard pojazdów uzależniony od linii: dla wszystkich przynajmniej na części kursów pojazd przynajmniej częściowo niskopodłogowy, minimalna liczba miejsc siedzących uzależniona od potencjału linii itp.).
Być może właśnie wprowadzenie w powiecie czegoś na wzór naszych sąsiadów to byłoby to? W każdym razie myślę, że warto rozważyć taki lub podobny wariant
W UMWD wiewiórki ćwierkają, że reaktywacja linii do Sobótki (i dalej do Jedliny) też będzie wstrzymana. Z kilku powodów: kryzys spowodowany koronawirusem, braki taborowe, wreszcie mieszkańcy sami protestują przeciwko powrotowi pociągów na tę trasę. Nie wiem co będzie dalej z tą linią. Możliwe, że czeka ją całkowita rozbiórka. Zamiast tego środki zostaną przesunęte na remont linii 283 Jelenia Góra – Lwówek Śląski, gdzie mieszkańcy wręcz walczą o powrót pociągów. W sumie to chyba dobra decyzja, bo pociągi mają jeździć tam gdzie są potrzebne.