Tradycje Wielkanocne
Wielkanoc, to najważniejsza i najstarsza uroczystość chrześcijańska, obchodzona na pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa już od II w., w Polsce zaś od X w. Przez wieki powstało wiele obrzędów i zwyczajów, związanych z tymi świętami – warto je przybliżyć
Wielkanoc poprzedza Wielki Post – 40-dniowy okres przygotowań, trwający od Popielca do Wielkiej Soboty. Dawniej okres ten był dłuższy o 3 tygodnie tak zwanego przedpościa. Przedpoście wprowadzało wiernych w nastrój wielkopostny i rozpoczynało się niedzielą starozapustną (70 dni do Wielkanocy). Kolejne niedziele przedpościa nosiły nazwy mięsopustna i zapustna. Trzy dni poprzedzające Środę Popielcową nosiły nazwę mięsopust, zapust czy ostatków i wypełnione były tradycyjnie zabawami. Ostatni wieczór tych zabaw do dziś zachował swój szczególny charakter i w zależności od rejonu kraju zwany był podkoziołkiem, podkurkiem lub śledzikiem. Obowiązująca w Wielkopolsce nazwa „podkoziołek” pochodzi od zabawy polegającej na wrzucaniu monet pod koziołka ustawionego przed muzykantami, przygrywającymi do ostatkowych tańców. Pieniądze musiały wrzucać za karę panny, które nie zdążyły jeszcze wyjść za mąż.
Wielki Post nazwę swą zawdzięcza praktykom pokutnym, które obok modlitwy i spowiedzi, miały dla wiernych duże znaczenie. Były to często posty bardzo surowe: nie spożywano żadnych pokarmów mięsnych i tłuszczów zwierzęcych (często nawet mleka). Przed postem spieszono się zatem z młócką, bo osłabieni gospodarze słabo uderzali cepami. Gospodynie w Popielec wypalały patelnie i wszelkie naczynia kuchenne, by nie pozostała w nich drobina tłuszczu. Od tej pory w kuchni panowały niepodzielnie: żur i śledź, kapusta i ziemniaki. Po posypaniu głów popiołem następował okres oczekiwania na Wielką Noc. Kolejne niedziele po Popielcu, to: Wstępna, Sucha, Głucha, Czarna, Męki Pańskiej (Palmowa).
Niedziela Palmowa i Wielki Tydzień
Niedziela Palmowa otwiera okres liturgiczny, zwany Wielkim Tygodniem. W tym dniu, który obchodzony jest na pamiątkę uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, święci się w kościołach palmy – u nas ozdobione gałązki wierzbowe lub suche kompozycje (tzw. palmy kurpiowskie, wileńskie). Dawniej palmie wielkanocnej przypisywano ogromną moc magiczną, była dobra na wszystko. Wierzono, że poświęcone wierzbowe pączki, zwane bagniątkami, mają moc uzdrowicielską, dlatego odrywano je i połykano. Miało to chronić od bólu gardła i uroku oraz wzmocnić ciało. Wierzbę nazywano rośliną „miłującą życie”, jej żywotność i siła napawały optymizmem, stąd starano się korzystać z tej energii. Wielkanocne bazie miały też chronić od pioruna i pożaru, osłaniać zasiewy przez niepogodą, a zwierzęta przed chorobami. Krowy wypędzane po raz pierwszy wiosną na pastwisko gładzono palmami po karkach. Z palm wykonywano malutkie krzyżyki, które wtykano w pierwszą bruzdę orki. Małe palemki wkładano również do uli, aby chronić pszczoły.
Stroik
Czas Wielkiej Nocy to także radosny powrót wiosny, stąd nowa nadzieja, energia i zapał do pracy. Począwszy od poniedziałku Wielkiego Tygodnia robiono w domach gruntowne porządki, które w połączeniu z budzącym się na wiosnę życiem, miały swój niepowtarzalny nastrój i klimat. Odświeżanie mieszkań oraz dekorowanie wnętrza i porządkowanie całej posesji wiązało się z przygotowaniem do świąt. Na Wileńszczyźnie dekorowano nawet wnętrza domów gałązkami zielonego igliwia, świerku i jodły. Do wiosennych gałązek przyczepiano zdobione wydmuszki jaj. W innych rejonach Polski dekorowano wnętrza różnokolorowymi wycinankami i sztucznymi kwiatami. Obecnie w naszych mieszkaniach popularne są doniczki hiacyntów, prymulek, azalii, zbóż czy rzeżuchy oraz cięte żonkile, kalie i tulipany, które w połączeniu z barankiem i pisankami są wspaniałą, wielkanocną dekoracją.
Ostatnia Wieczerza
Kulminację całego roku liturgicznego stanowią trzy dni Wielkiego Tygodnia, które rozpoczyna liturgia Wielkiego Czwartku. Kościół czci wówczas pamiątkę Ostatniej Wieczerzy oraz ustanowienia Eucharystii i Sakramentu Kapłaństwa. W tym dniu odbywa się w katedrach i niektórych kościołach parafialnych uroczysty obrządek obmycia nóg dwunastu mężczyznom – ma to przypomnieć wydarzenie, kiedy to sam Chrystus umył nogi swoim uczniom. Po Mszy Wieczerzy Pańskiej, przenosi się Najświętszy Sakrament do „Ciemnicy”. Od tego momentu, aż do wieczornej liturgii Wielkiej Soboty, zamiast dzwonów, używa się klekotki.
Wielki Piątek rozpoczynał nieco psotny zwyczaj, tzw. „Bożych ranek”. Wcześnie z rana, najczęściej rodzice, budzili swoje zaspane dzieci okrzykiem „za Boże rany biją barany” i smagali je witkami po odsłoniętych nogach. Zwyczaj ten nawiązywał do biczowania Chrystusa. Dawnej w Wielki Czwartek i Piątek nie wolno było rozpalać w piecu, jedzono więc potrawy postne.
Grób Pański
Nadal żywą tradycją Wielkiego Piątku jest budowanie w kościołach „Grobu Pańskiego”. Zwyczaj ten przywędrował do Polski w XIII wieku, prawdopodobnie z Czech i Niemiec, zaś jego tradycja sięga starożytności – już w IV wieku w Jerozolimie odbywały się specjalne obrzędy, upamiętniające mękę i śmierć Chrystusa. W wielu miejscach nadal kultywuje się tradycję przedstawień pasyjnych (najsłynniejsze z nich odbywa się w Kalwarii Zebrzydowskiej) i prowadzenia dróg krzyżowych ulicami miast. Wieczorem tego dnia nawiedza się również „Groby Pańskie”, a warty honorowe pełnią przedstawiciele wojska, policji, straży pożarnej i harcerzy.
Święcenie pokarmów
Niegasnącą tradycją Wielkiej Soboty jest święcenie pokarmów w kościołach. Dawnej bogaci gospodarze i szlachcice święcili jedzenie w domu, reszta zaś zanosiła święconkę do kościoła. Niegdyś święcono wszystko, cokolwiek przygotowane było na stół świąteczny. Kosze były więc bardzo duże – mieścił się w nich m.in. cały bochen chleba. Chlubą każdego koszyka ze święconką są tradycyjnie psianki – ozdobione w najrozmaitszy sposób gotowane jaja, najczęściej kurze. Do barwienia jajek używano naturalnych barwników, pozyskiwanych z wywaru z kory dębu, pędów młodego żyta czy łupin cebuli. Gotowe pisanki ofiarowywano najbliższym krewnym oraz ukochanej osobie – nierzadko od pisankowych podarków rozpoczynały się zaloty, zakochanym wróżyło zaś udany związek, pomyślność i potomstwo. Oprócz pisanek, w wielkanocnym koszyku nie może zabraknąć: chleba, wędlin, przypraw, wielkanocnego baranka, słodkiej babki czy mazurka. Koszyk dekoruje się wiecznie zielonymi borówkami, bukszpanem i wiosennymi kwiatami.
Rezurekcja
Zakończeniem Wielkiego Tygodnia jest Rezurekcja – Msza św. odprawiana w Niedzielę Wielkanocną o świcie, na pamiątkę zmartwychwstania Chrystusa. Niegdyś przestrzegano, aby nie spóźnić się na tę Mszę św. Kto na nabożeństwo zaspał, ten nie miał prawa jeść święconego. Kara to była sroga, gdyż o przysmakach wielkanocnych marzono przez cały Wielki Post.
Baranek
Po powrocie z kościoła świętowanie rozpoczynano od wspólnego, uroczystego śniadania. Na stole nakrytym białym obrusem, ustrojonym zieleniną, ustawiano na środku baranka. Dawnej był to prawdziwy, pieczony na sucho baranek, później zaczęto go zastępować figurkami z ciasta, cukru, masła, wosku lub gipsu. Po modlitwie i życzeniach, przy których dzielono się jajkiem, przystępowano do spożywania pokarmów poświęconych poprzedniego dnia. Największym powodzeniem cieszyły się tradycyjnie jajka – symbol nowego życia, którym zresztą przypisywano magiczną moc. Wierzono, że święcone pisanki przynoszą samo dobro, a odkąd znajdą się w domu, sprowadzają pod dach szczęście. Po śniadaniu nierzadko gospodarz wychodził do obory i – aby się lepiej darzyło – dodawał bydłu do paszy kawałki wielkanocnego jajka. Pozostałości święconych skorupek zakopywano natomiast w ogrodzie, aby odpędzały myszy i krety. Pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych spędzano tradycyjnie w domu, z rodziną.
Obecnie, po uroczystym śniadaniu, następuje nie lada atrakcja dla dzieci – „szukanie zajączka”. Drobne upominki czy słodycze chowa się w mieszkaniu lub ogrodzie (jeśli pogoda jest sprzyjająca) i zadaniem naszych milusińskich jest odszukanie swojego prezentu. Piosenką, przysłowiem lub dowcipem można pomóc w tych poszukiwaniach.
Poniedziałkowe oblewanie
Poniedziałek Wielkanocny ożywiał nieco życie towarzyskie śmigusem-dyngusem, znanym też pod nazwą dnia św. Lejka, oblewanką czy polewanką. W tym dniu, kto żyw, zabierał się za polewanie innych wodą. Największym powodzeniem cieszyły się oczywiście dziewczęta, zwłaszcza te niezamężne. Wierzono przy tym powszechnie, że woda przyda licu gładkości i zdrowia. Dawniej w miastach i we dworach oblewano się raczej delikatnie wodą różaną. Po wsiach natomiast woda lała się obficie, nierzadko smagano panny rózgami czy witkami. Przed oblaniem czy smaganiem można się było wykupić. „Dyngowanie” znaczy tyle, co wykupienie, otrzymanie okupu. W okolicach Kielc znany był również zwyczaj, że rolnicy, przed wschodem słońca, obchodzili swoje pola i kropili je wodą święconą, aby lepiej plonowały. Zwyczaj polewania się wodą przetrwał do naszych czasów, z upływem czasu przybierając łagodniejsze formy.
Do południa oblewano się wodą, po południu zaś przychodził czas na kolejną aktywność ruchową – spacery w plenerze, które przybierały różną formę. Zapomnianym prawie zwyczajem wielkanocnym, jest „chodzenie z gaikiem” – kolędowanie od domu do domu z ustrojoną gałęzią-palmą. Obrzędowi temu towarzyszyły radosne śpiewy, życzenia dla gospodarzy i poczęstunek dla wędrowców. Na Podlasiu podobny zwyczaj kultywowali strażacy, którzy w galowych mundurach i błyszczących kaskach obchodzili wioski, śpiewając pieśni wielkanocne, składając życzenia i kropiąc domy wodą święconą. W okolicach Poznania znany jest natomiast „Emaus do kościoła św. Jana za Śródką” – wspólne wyjście mieszkańców grodu poza miasto, dla przypomnienia wydarzenia opisanego w Ewangelii św. Łukasza. Wspaniałym nawiązaniem do tych zwyczajów mogą być dzisiaj odwiedziny osób chorych, starszych i samotnych.
Oktawa
Dawniej świętowanie Wielkiej Nocy nie kończono w Poniedziałek Wielkanocny. Cały następny tydzień, czyli Oktawę Wielkanocną, przeżywano bardzo uroczyście, głównie ze względu na chrzty i wprowadzenie do wspólnoty nowych osób. Kończyła go Niedziela Biała, kiedy to powtarzano śniadanie wielkanocne, chociaż już bez życzeń i święconego. Tu i ówdzie polała się jeszcze woda na czyjąś głowę – aby nie zapomniał, że kiedyś został ochrzczony.