Miniona właśnie sobota (9 kwietnia) przywitała świat zimowym krajobrazem. No wycieczkowa pogoda to zupełnie nie była. Ale… prawie pięćdziesięcioosobowa grupa turystów złożona z Uniwersyteckich AniKijów i PTTK-owskich Gwarków Noworudzkich, ochoczo wsiadła do smailbusowego autobusu, tym razem z Kamilką za kółkiem. Ze względu na różne przeciwności losu trasa wycieczki została nieco zmodyfikowana i na początek „wylądowaliśmy” w kamieniołomie Kamyki w Głuszycy Górnej. Nie padało, więc cała grupa szybciutko ustawiła się do zdjęcia na tle jeziorka (ledwie mieszcząc się w obiektywie aparatu) – i w tym momencie wyjrzało słońce, które towarzyszyło nam już do końca dnia. Spacerkiem poszliśmy na punkt widokowy zwany Kapitańskim Widokiem. Melafirowe skały Ostoi i Raroga i cudna, w morskim kolorze woda jeziorka urzekła wszystkich. No i już wiemy, że nad jeziorkiem będzie przerzucony widokowy most linowy i to w najbliższym czasie. Po drodze do Zagórza Śląskiego wysłuchaliśmy opowieści o żelaznej lipie w Podlesiu, której niestety nie zobaczyliśmy, przejechaliśmy przez Most Widokowy (przed Zagórzem – dlaczego widokowy?) i znowu spacerkiem poszliśmy nad jezioro. Z Ptasiego Mostu popatrzyliśmy na Zamek Grodno i na dobrą kawkę zakotwiczyliśmy w Marii Antoninie (dawny Wodnik). A potem, wzmocnieni i wypoczęci (po czym?) żółtym szlakiem pomaszerowaliśmy brzegiem jeziora do Zapory. Było cudnie. Majestatyczna, kamienna budowla z lat 1914 – 1917 wabiła oświetlona słońcem. Oczywiście chwilę spacerujemy po niej pokonując całe 230 m tam i z powrotem i oglądając krajobraz z wysokości ponad 40 m – a jest na co popatrzeć. Przed nami doskonale widać Lubachów, do którego schodzimy po chwili zielonym szlakiem. Ośrodek Mariaż czeka już na nas z obiadem w postaci pierogowego szwedzkiego stołu. Do zdegustowania były różności. Oprócz tradycyjnych, były pierogi z soczewicą, szpinakiem, kaszą gryczaną z boczkiem i jeszcze trochę innych wymyślnych gotowanych i smażonych. A potem było spotkanie z osiołkami. Bo w tymże ośrodku hoduje się osiołki, które pomagają ludziom, albowiem są to zwierzęta bardo przyjazne i straszne pieszczochy do tego. Terapeutyczne zajęcia z osiołkami to onoterapia. Jak wyglądają takie zajęcia terapeutyczne, hodowla osłów i ich zwyczaje opowiadali nam pp. Katarzyna i Krzysztof Słupscy, na co dzień prowadzący zajęcia terapeutyczne, rekreacyjne, rehabilitacyjne i edukacyjne. Osiołki okazały się bardzo przyjazne i godzinka spędzona z nimi bardzo miła.
Noworudzki UTW
Anna Szczepan
_____________________________________________________________________________________________________________
JEŻELI PODOBA CIĘ SIĘ NASZA PRACA i to co robimy na blogu noworudzianin.pl i profilach społecznościowych, prosimy o wsparcie. To pomoże nam rozwijać się, docierać do nowych miejsc i tematów oraz zakupić potrzebny sprzęt do realizacji nagrań w jeszcze lepszej jakości. Dziękuję! Więcej informacji pod linkami zrzutka.pl/Noworudzianin oraz patronite.pl/Noworudzianin
Wszystkie możliwości wspierania Noworudzianina oraz rozliczenia z wydanych Waszych pieniędzy opisane są na stronie: https://bit.ly/3hz54dS. Liczy się każda złotówka, udostępnienie, lajk, dobre słowo i uśmiech. Pozdrawiamy serdecznie.
|