Przeciwnicy wolności działają konsekwentnie ale schematycznie. Najpierw „padgatowka” w postaci jakiegoś pandemonium, następnie diagnoza, potem rozwiązanie wymagające sporych wyrzeczeń i ograniczeń. W przypadku Zielonego Łady straszono zmianami klimatycznymi, dwutlenkiem węgla i śladem węglowym, aby zakończyć opodatkowaniem powietrza. W Niebieskim Ładzie pandemonium jest susza spowodowana także zmianami klimatycznymi ale i działalnością człowieka.
Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, a te już nie brzmią pięknie. Jak na razie projekt zakłada, że limit zużycia wody na osobę wynieść ma 3 kubiki wody miesięcznie, a to co powyżej, zostanie dodatkowo opodatkowane (tak jak w przypadku handlu CO2). Będą także opłaty za zanieczyszczenie wody, co wskazuje na rzeczywiste intencje, czyli na wyzysk finansowy i ograniczenie praw człowieka, bo będzie liczony ślad wodny: zielony, szary, niebieski. No i ktoś to będzie musiał robić, co będzie wymagać zatrudnienia większej ilości urzędników, na nich trzeba znaleźć pieniądze, czyli zwiększyć podatki, ale co najważniejsze, będzie to wejście państwa do naszego życia, zbieranie informacji przez opomiarowanie wszystkiego.
Nie można zapominać o najważniejszym: „Niebieski Ład” w Polsce uderzy w energetykę i rolnictwo, bo to te sektory zużywają najwięcej wody. Jednak skończyć się może tym, że nie będziemy mogli podlewać ogródków, a kto wie, czy i kwiatów w mieszkaniach.
Sytuacja medyczna
Już oficjalnie wiadomo, że w Polsce liczba nadmiarowych zgonów przekroczyła 140 tysięcy. Coś podobnego miało miejsce w Holandii w latach 80.tych, ale wtedy poproszono szefa Philipsa, faceta bez jakichkolwiek związków ze światem medycznym, o naprawę systemu opieki zdrowotnej. I to się w znacznym stopniu udało. Powołał on grupę specjalistów i opracowali nowy całkiem system.
W Polsce miały miejsce 3 duże reformy służby zdrowia i kilkanaście drobnych przeróbek ze skutkiem jak widać, pomimo znaczącego wzrostu kosztów i nakładów. Dlaczego? Bo sami zainteresowani są temu przeciwni. Na niektóre zabiegi czeka się 3 lata co daje okazje do korupcji.
Z drugiej strony zarobki lekarzy są patologiczne i wynoszą od 30 do 2000 zł za godzinę, w zależności od usytuowania i możliwości decyzyjnych. W praktyce płace pochłaniają większość z 30 mld zł przeznaczonych na tzw. służbę zdrowia.
No i najważniejsze: to lekarze najczęściej wywołują choroby lekami, które na jedne symptomy pomagają ale na inne szkodzą.
Co zatem należy zrobić: profilaktyka, leczenie ambulatoryjne zamiast szpitalnego, oraz nowy system płac premiujący lekarza za skuteczność. Oczywiście, nie można zapominać o możliwej prywatyzacji większości usług medycznych, jak to ma miejsce choćby w weterynarii, a częściowo w stomatologii.
Koniec zgody domniemanej?
Chodzi o zapisany w prawie polskim system domniemanej zgody na pobranie narządów, co jest – jak już wcześnie przy innej okazji wspomniałem – skazaniem na śmierć pacjentów w śpiączce. Zmianę w tym zakresie proponuje Konfederacja Korony Polskiej, a w sejmie pilotuje ją poseł Roman Fritz. Projekt ustawy, który obecnie omawiany jest w komisjach, zakłada koniec owego domniemania, czyli ochronę przed uśmiercaniem. Trudno przecież uwierzyć, że osoba w śpiączce wyraża zgodę na własną śmierć, bo przecież nie ma z nią kontaktu! Co prawda ustawa z 1995 roku przyznaje prawo wyrażenia sprzeciwu na pobranie narządów, ale mało kto o niej wie, a jeszcze mniej osób zdobyło się na ten wysiłek.
Wielu nie zdaje sobie sprawy, narządy pobiera się osobom żywym. Podczas pobierania nie może ustać krążenie i nieoddychanie inaczej organ ulega degradacji. Tymczasem nikt nie powinien zostać uznany za zmarłego jeżeli nie doszło do zniszczenie systemy krążenia, oddechowego i całego mózgowia. Niedopuszczalne są więc praktyki, jak np. poddanie testowi bezdechu, co w praktyce sprowadza się do odłączenie na 10 minut od respiratora, a co oznacza eutanazję. Trudno sobie wyobrazić, aby ktoś przeżył bez oddychania 10 minut.
Na zakończenie dwie uwagi. Prof. Jan Talar wybudził ze śpiączki wielu pacjentów, za co został ukarany przez Izbę Lekarską. I druga sprawa: zobaczymy jak na tę inicjatywę ustawodawczą zareaguje większość sejmowa, zwłaszcza tych partii, które mają pełne usta górnolotnych frazesów. Głosowanie w tej sprawie pokaże kto jest kim.
Nowy element długowieczności
Koncepcja yin i yang pochodzi z antycznej filozofii chińskiej opisując dwie pierwotne i przeciwne, lecz uzupełniające się siły, które odnaleźć można w całym Wszechświecie – męską (yang) i żeńską (yin). Yang oznacza siłę, witalność, aktywność, radość i ciepło. Co jednak, gdy mężczyźni po 60-tce tracą siłę i libido, a jednocześnie radość z życia?
Nie jest to problem nowy. Już w starożytnych Chinach był postrzegany jako poważny, zwłaszcza dla władców, których potomstwo lub jego brak decydowały często o sile i pomyślności państwa. Dlatego opracowano specjalną recepturę dla chińskiego cesarza z dynastii Tang, aby wspierać jego siły witalne oraz zdolność do przekazywania życia.
W tradycyjnej medycynie chińskiej Yang-Ming-Men jest rekomendowana w przypadkach obniżonych parametrach nasienia, problemach z erekcją, przedwczesnym wytrysku, niskim libido u obu płci, trudnościach w oddawaniu moczu, stanach zapalne cewki moczowej i prostaty. Yang-Ming-Men składa się m.in. z: jeżyny chińskiej (Fu pen zi), kolcowoju chińskiego (Gou qi zi), cytrynica chińskiego (Wu wei zi), kanianki chińskiej (Tu si zi) i babki azjatyckiej (Che qian zi).
W ramach mojego Programu Długowieczności zalecam stosowanie Yang-Ming-Men dwa razy w roku przez miesiąc w cyklach: od 1 czerwca do 30 czerwca oraz od 1 grudnia do 30 grudnia, przyjmując dwie kapsułki dziennie, najlepiej o stałej porze, aż do wyczerpania opakowania. Dla osób powyżej 60. roku życia rekomenduje się minimum jedną kurację rocznie, aby wspierać witalność i zdrowie w starszym wieku.
Jan Pokrywka – lekarz z ponad 30-letnim stażem w leczeniu akupunk
Kiepski lekarz ordynuje pacjentom leki źle działające, mające duże skutki uboczne.
Dobry — skuteczne, działające zgodne z oczekiwaniami.
Bardzo dobry lekarz robi wszystko, aby pacjentów od leków uwalniać.
drpokrywka.pl