Okiem noworudzianina: Ballada o likwidacji


Jacy ci ludzie naiwni! Jakie głupoty w tym Internecie wypisują. Z góry przepraszam za te niezgrabne cytaty, wykazujące się grubiaństwem, obskurantyzmem i nieznajomością rzeczy. Niejaki „Draco 77” pisze, że „wedle reformy miały być likwidowane tylko gimnazja, a w Nowej Rudzie ten cudowny pomysł poszerzono o podstawówkę (SP3), co wysuwa nasze miasto na pierwsze miejsce w rankingu administracyjnej nadgorliwości. Prezes na pewno to zauważy i doceni”. Złośliwość i zła wola – tyle tylko mogę powiedzieć o tym komentarzu. Oraz demagogia. Gdy człowiek coś takiego czyta, to od razu myśli o tym, że Internet powinien być jednak cenzurowany. Wielu urzędników, w tym mój szwagier, odetchnęłoby z ulgą.
Z kolei żałosny znawca dziecięcych dusz odezwał się w komentarzu podpisanym „kolega wykolegowany”. Pozwolę sobie przytoczyć w całości: „To są paradoksy tej całej reformy. W Nowej Rudzie likwidują podstawówkę. Gimnazjum w swojej istocie pozostaje. W istocie materialnej, kadrowej, mentalnej. Zmieni się tylko tabliczkę na budynku. Mentalnej, bo dla malca z trzeciej klasy (opuszczającego rodzinną bazę Dwójki czy Trójki) będzie to jeszcze wcześniejsze wtrącenie w pseudodorosłość, w nieoswojoną, trudną przestrzeń wypełnioną przez obcych dla niego ludzi. Ten sam mechanizm psychiczny będzie nadal funkcjonował. A uderzenie nawet silniejsze”.
I co z tego, proszę szanownego pana? A niby dlaczego mamy trzymać nasze dzieci pod kloszem? Uważam, że powinny uczyć się życia od najmłodszych lat. Trzy kilometry do przedszkola i z powrotem. Po śniegu. I żadnych czipsów. O chlebie i niegazowanej wodzie. Tak, jak to kiedyś było. I jacy twardzi ludzie wyrastali. Nie to, co teraz, mydłki jakieś i lalusie.
Niejaka „nie ta Teresa” (niech się pani w końcu zdecyduje) odnosi się do opisanego w lokalnym medium posiedzenia Rady Miejskiej. „Tylko jeden z radnych wyraził troskę o to, co ludzie odczują i powiedzą, pozostali już liczyli zyski związane z likwidacją placówki i martwili się o to, czy szybko dogadają się z kuratorem”. Ten wątek podchwytuje niejaki „Benek P.”, pisząc: „najważniejsze były dla nich formalności i załatwianie u kuratora zgody na likwidację, potem dopiero myśl o ludziach, o społeczności. Konsultacje społeczne, które miałyby nastąpić, to pic i fotomontaż. Już nie o konsultowanie się by w nich chodziło, tylko o poinformowanie o likwidacji. I pozamiatane. Jak szybko każda władza wyrodnieje, a reprezentanci ludu przestają o tym ludzie myśleć, uwikłani w swoje gierki i układy”.
No to już pan przesadził. To może gdzieś na wysokich szczeblach władzy zachodzi. U nas, w Nowej Rudzie, każdy radny pamięta, kto go wybrał i jak mocno mu zaufał. Przecież tabakiera jest dla nosa, a nie odwrotnie, więc licz się pan ze słowami na przyszłość. „Jaka przyszłość – pisze „rezerwista0123” – czeka tu nasze dzieci przerzucane z kąta w kąt bez naszej zgody, traktowane jak…”. Tu przerywam. Za dużo wulgaryzmów i słów na wiatr.
Jacy ci ludzie naiwni. I jakie bzdury wypisują. Internet cierpliwy jest, wszystko przyjmie. A ludziom niech się wydaje, że coś tym gadaniem mogą zmienić. Że mają na coś wpływ w ramach, jak jej tam, ­demokracji.
* * *
Tego, kto będzie gasił światło w SP3, proszę tylko o jedno. Żeby zachował jak najwięcej pamiątek (np. kronikę szkoły, sztandar, zabytkowy dzwonek ręczny, tabliczkę z Wittigiem w nazwie). W przyszłym miejskim muzeum takie eksponaty będą przypominać, że przez 70 lat, w budynku przy Srebrnej 11, tętniło życie. Nasze życie.


Karol Maliszewski