Największa bitwa średniowiecznej Europy, Pogrom zakonu krzyżackiego, Rozbita w pył krzyżacka zawierucha i setki podobnych tytułów mogliśmy przeczytać w pracach opisujących bitwę pod Grunwaldem. Zakon niewątpliwie był potęgą militarną i dysponował niezbędnymi warunkami do prowadzenia wojen, czyli pełnym skarbcem. Tworząc mity o Litwinach, jako nieprawdziwych chrześcijanach przyciągał ochocze na udział w krucjatach rycerstwo europejskie i powodował, że bogobojni Europejczycy dla odpustów również finansowo chętnie wspomagali krzewicieli chrześcijaństwa, a ponadto Krzyżacy korzystali z poparcia papiestwa i cesarza niemieckiego. Jeżeli pod Grunwaldem legła krzyżacka potęga to musiała się spotkać z „górą lodową”, a tą górą była Polska złączona unią z Litwą. Czy jednak ten związek, który zdawał się być oczywistą podwaliną mocarstwa takie mocarstwo zbudował? – a to już budzi poważne wątpliwości. Po Grunwaldzie większość miast w państwie zakonnym z ludnością niemiecką, w tym największe: Gdańsk, Toruń i Elbląg dobrowolnie poddały się królowi Polski, tak serdecznie miały dość krzyżackiej buty, gwałtów i wyzysku. Jeżeli wojska Jagiełły rozbijając w pył wojska krzyżackie pod Grunwaldem nie mogły zdobyć Malborka, ostatniego bastionu krzyżactwa pruskiego, opuszczonego przez poddanych uzasadnia przypuszczenie, że w wyniku unii powstało „mocarstwo jak się patrzy”. Malbork był wprawdzie najpotężniejszą twierdzą w Europie i raczej trudno byłoby zdobyć go szarżą polskiego rycerstwa, a artyleria, jaką Jagiełło dysponował niewielkie szkody czyniła krzyżackiej warowni. Czterdzieści dwa lata później, syn Jagiełły zajął tę niezdobytą warownię i to nie polskie rycerstwo kopiami rozbiło bramy, ani artyleria rozwaliła mury – za oręż posłużyły talary. Po prostu wypłacił zaległy żołd załodze twierdzy, bo wielki mistrz utracił niezbędne warunki do prowadzenia wojny, czyli w odróżnieniu od poprzedników, miał pustą kasę. Na temat przyczyn tragicznej w skutkach porażki pod Malborkiem historycy prezentują tak bardzo rozbieżne stanowiska, jak – nie przymierzając – współcześni prawnicy, a nawet konstytucjonaliści w sprawie wyborów prezydenta RP, AD 2020. Historykom nic nie grozi, a nad prawnikami i wyborcami groźnie zawisł ostrzegający palec prezesa. (Pisane 28.05.2020) Historycy są zgodni, że zdobycie zamku było niezwykle trudne, to jednak dla mocarstwa osiągalne pod warunkiem, że spełnia napoleońskie warunki umożliwiające prowadzenie wojny, czyli pieniądze. Pospolite ruszenie rycerskie niezbyt nadawało się do prowadzenia długotrwałego oblężenia, a pieniędzy na wojska zaciężne król nie posiadał. Zachodzi pytanie – czy rzeczywiście chciał ten zamek zdobyć? Postępowanie tego Litwina na polskim tronie jest, co najmniej dziwne. Rozpoczynając wojnę z zakonem, jako cel stawiał odzyskanie ziemi dobrzyńskiej dla Korony i Żmudzi dla Litwy, a nie zniszczenie państwa krzyżackiego, co mogło nastąpić po zdobyciu Malborka. Gdy podczas oblężenia komtur Henryk von Plauen (nie wiem na ile szczerze i czy miał do tego prawo) zaproponował oddanie Pomorza Gdańskiego, ziemi michałowskiej, dobrzyńskiej i Żmudzi, król odmówił, co wskazywać by mogło, że nagle jego celem było całkowite rozbicie państwa zakonnego w Prusach. Co go jednak powstrzymało? – oto jest pytanie! Według Długosza i wielu jego następców pełne zwycięstwo znacznie wzmacniałoby Koronę i panowie koronni mogliby sięgnąć po dokument leżący w kancelarii królewskiej odczytać zapis „aplikare”, co może znaczyć – włączenie Litwy do Korony Królestwa Polskiego. A tego Litwini bardzo nie chcieli. Grunwald był sprawdzianem fundamentów mocarstwowości budowli powstającej na podstawie unii zawartej w Krewie. Mam nadzieję, że podczas świętowania okrągłej rocznicy bitwy wielce uczeni mężowie, a szczególnie politycy od nowej polityki historycznej, a na tych liczę szczególnie, rzucą nowy snop światła na te wątpliwości.
Stanisław Łukasik
Pozostałe felietony Stanisława Łukasika >TUTAJ<