Kończąc cykl opowieści o pożodze na Ukrainie w połowie XVII wieku rozpoczętej powstaniem Chmielnickiego, pozwolę sobie na kilka refleksji. Na zakończeniu ostatniej gawędy pozwoliłem sobie na stwierdzenie – opamiętanie przyszło za późno. Tym opamiętaniem była unia zawarta w Hadziaczu we wrześniu 1658 r. między Rzeczpospolitą, a wojskiem zaporoskim. Autorami tekstu i głównymi negocjatorami byli: Stanisław Kazimierz Bieniewski, Jerzy Niemiricz i hetman kozacki Iwan Wyhowski. Po dziesięciu latach krwawych, okrutnych i wyniszczających kraj wojnach, przyszło opamiętanie i wojujący usiedli do rozmów. A oto główne postanowienia podpisane w Hadziaczu, zatwierdzone przez sejm Rzeczpospolitej i ratyfikowane przez króla w maju 1659 roku. Województwa: kijowskie, bracławskie i czernichowskie stanowić będą trzeci, obok Korony i Litwy, autonomiczny człon składowy Rzeczpospolitej, pozostający pod władzą hetmana, mianowanego przez króla spośród czterech kandydatów wybranych przez Kozaków. Urzędy w województwie kijowskim zastrzeżone tylko dla prawosławnych, zaś w dwóch pozostałych na zasadzie alternaty, czyli na przemian, po katoliku – prawosławny. Co roku stu Kozaków z każdego pułku, wskazanych przez hetmana, uzyska nobilitację, tym samym uzyska prawa obywatelskie z czynnym i biernym prawem wyborczym. Starszyznę kozacką nagrodzono nadaniami starostw i urzędów. Rejestr wojska kozackiego, na żołdzie Rzeczpospolitej, odwieczny przedmiot sporów, ustalono na 30 tys. Zrównano w prawach religię katolicką i prawosławną, oddając cerkwi świątynie i majątki onegdaj zabrane na rzecz unitów. Wreszcie metropolita kijowski i władycy (biskupi) prawosławni zostali senatorami Rzeczpospolitej. Domagali się Kozacy, zapewne za sprawą Niemiricza, utworzenia na terenie Ukrainy dwóch akademii, na wzór uniwersytetu krakowskiego, „gimnazjów, kolegiów, szkół i drukarń”, ile tylko potrzeba nakaże, co wystawia niezłe świadectwo ukraińskiej elicie. W zamian szlachta polska i ruska, jak również mieszczanie, uzyskali prawo powrotu do swoich dóbr. Unia zawarta na zasadzie wolni z wolnymi, równi z równymi, powołała do życia Rzeczpospolitą Trojga Narodów, państwo mające wspólnego monarchę, parlament oraz politykę zagraniczną. Paweł Jasienica uznał unię za najwyższy wzlot naszej myśli politycznej w czasach popiastowskich, w niczym nie ujmując Unii Lubelskiej. Pomysł takiego rozwiązania problemów polsko-ukraińskich nie był ani nowy, ani oryginalny. Podobne propozycje zgłaszał Chmielnicki po pierwszych zwycięstwach, jeszcze przed Piławcami, a godziła się na nie partia pokojowa z Jerzym Ossolińskim i Adamem Kisielem, jak i król Jan Kazimierz w roku 1650.Takie warunki zawierała ugoda zborowska z 1649 roku, czy żwaniecka z 1653, narzucona Kozakom przez Tatarów. Jest w tym zasadnicza różnica, że wymienione ugody były wymuszone, po klęskach wojsk koronnych, zaś ugoda hadziacka została wynegocjowana – „ jak równi z równymi”. Ciśnie się pytanie: Dlaczego dopiero po dziesięciu latach okrucieństw i morzu przelanej krwi? Spróbujemy odpowiedzieć. W roku 1658 najczarniejsze chmury już odpłynęły znad Polski. Rakoczy rozgromiony i dodatkowo ukarany przez sułtana, Szwed wprawdzie jeszcze trzyma się mocno, ale tylko na Pomorzu i nękany przez Duńczyków wspomaganych przez Czarnieckiego. To wtedy dla ojczyzny ratowania powracał przez morze. Rosja nadal okupowała Litwę i na mocy ugody perejesławskiej trzymała zwierzchnią władzę nad Ukrainą. Wreszcie polscy statyści poszli po rozum do głowy i wpadli na genialny pomysł: A gdyby tak nie mnożyć wrogów, a spróbować eliminować ich na drodze dogadania się? Po dogadaniu się z Brandenburgią, na nasze nieszczęście, tym razem wybór padł na Kozaków, a śmierć Chmielnickiego temu sprzyjała. Wprawdzie umierający hetman wyznaczył swoim następcą szesnastoletniego syna Juraszkę, co towarzystwo zatwierdziło, ale na czas jego małoletności, hetmanem wybrało Iwana Wyhowskiego. Ten naciskany przez Tatarów, naówczas sojuszników Rzeczpospolitej, a nie mogąc liczyć na pomoc moskiewskich patronów zajętych ciągle utarczkami ze Szwedami, szukał nowych sojuszników. Dodajmy przy tym, że Rosja po kilku latach czarowania Kozaków swobodami, wracała do moskiewskich norm – sedyte i mołczyte Kazaki. W ukraińskich miastach stacjonują rosyjskie garnizony, pod komendą rosyjskich wojewodów i carscy urzędnicy wybierają podatki. Dla starszyzny kozackiej rachunek był prosty – już lepsza „niewola” u Lachów na podstawie Unii Hadziackiej, niźli łaska carska zapowiedziana w Perejesławiu. Niestety, dzieło które pięknie się zapowiadało, okazało się łabędzim śpiewem.
Stanisław Łukasik
Pozostałe felietony Stanisława Łukasika >TUTAJ<