Paweł Jasienica uznał postanowienia Unii Hadziackiej za „…najwyższy wzlot naszej myśli politycznej w czasach popiastowskich”.Całkowicie zgadzając się z Mistrzem, ośmielę się dodać iż był to niestety „łabędzi śpiew”, znakomite dzieło spóźnione o 10 lat. W 1648 roku Rzeczpospolita zabezpieczona pokojami z sąsiadami przeżywała dziesiąty rok „złotego pokoju” na Ukrainie. Ówcześni mężowie stanu Rzeczpospolitej, mając za sobą doświadczenia kilku powstań kozackich, jak również pamięć o pożytkach z udziału wojsk kozackich w wojnach z Rosją, Szwecją czy Turcją, nie dostrzegli możliwości pokojowego rozwiązania problemu kozackiego. Po dziesięciu latach okrutnych wojen i zniszczeń Rzeczpospolita straciła walory jako atrakcyjna kandydatka na sojuszniczkę, a po Hadziaczu wojna z Rosją była nieuniknioną i tylko od możliwości militarnych Rzeczpospolitej Trojga Narodów zawisł jej los. Preludium wypadło pomyślnie, gdy hetman kozacki Iwan Wyhowski, wspomagany przez wojsko polskie i Tatarów, rozbił pod Konotopem pułki carskie. Po zakończeniu wojny ze Szwecją (pokój w Oliwie w 1660 r.) ruszyła na Rzeczpospolitą cała potęga Rosji. Chowański, Dołgoruki i Zołotareńko ruszyli na Litwę, zaś Szeremietiew wybierał się na Kraków. Zahartowane w bojach polskie pułki dowodzone przez Jerzego Lubomirskiego, Stefana Czarnieckiego, Stanisława Potockiego powstrzymały ten najazd, odnosząc zwycięstwa pod Połonką i Cudnowem, ale to było wszystko, na co w tym czasie stać było Rzeczpospolitą Trojga Narodów – w budowie. Jeszcze kilka lat trwała wojna z Rosją, a Moskale zamknięci w fortecach nie podejmowali walki w polu, zaś Rzeczpospolitej zabrakło sił na ostateczne zwycięstwo. Hetman Wyhowski żądał przysłania wojska koronnego zapewniając, że gdy Kozacy ujrzą potęgę Rzeczpospolitej, zgodzą się na ugodę hadziacką. W tym samym tonie pisał oboźny koronny Andrzej Potocki, wysłany na pomoc Wyhowskiemu z trzytysięcznym korpusikiem: „Rozumiem, że będą tacy, którzy zechcą stawać przy królu, gdy obaczą potęgę sił naszych, ale gdy obaczą słabość – najżyczliwsi się odwrócą. Chtoże budiet silen, towo że i my – tak rozumowali Kozacy” – za Ludwikiem Kubalą. Byli gotowi służyć silnym. Niestety, zabrakło sił na pokonanie Moskwy, runęło Księstwo Ruskie i upadły marzenia o potężnej Rzeczpospolitej Trojga Narodów. Dzieło „najwyższego wzlotu naszej myśli politycznej” przetrwało od 12 maja do 27 października 1659 roku. Wprawdzie wielu polityków koronnych i litewskich było przeciwnych unii i zrównaniu Kozaków ze szlachtą. Ze strony szlachty dały się słyszeć takie głosy – „Mamyż pohańbić klejnot szlachecki, ozdobić nim morderców, rabusiów, podpalaczy przeżuwających zemstę, nienawiść i niepiśmiennych ludzi obdarzyć najwyższymi urzędami, mamyż cierpieć chłopów w senacie?” – za Ludwikiem Kubalą. Były również protesty nuncjusza papieskiego i hierarchów kościoła katolickiego przeciwko zrównaniu prawosławia z katolicyzmem i likwidacji unii brzeskiej. Mimo tych oporów, polski sejm unię przyjął, a pamiętajmy, że obowiązywała zasada jedomyślności, a król ratyfikował. To Kozacy ją odrzucili. Główny architekt unii, Jerzy Niemiricz został rozsiekany przez czerń kozacką, zaś Wyhowskiego zmusili do oddania buławy hetmańskiej Jerzemu Chmielnickiemu. Ten z kolei przyjmował wszelkie możliwe protekcje, tzn. polską, rosyjską, turecką, a w międzyczasie zdążył zrezygnować z buławy i zostać mnichem, aż wreszcie został uduszony przez Turków. Zatrzymajmy się chwilę nad powodami dla których Kozacy nie zaakceptowali unii. Historia daje wiele przykładów, z czasów przed XVII wiekiem, jak i późniejszych na to, że nasi wschodni pobratymcy argumentowi siły dają prym przed siłą argumentów. Podstawowym powodem była obawa przed powrotem szlachty na Ukrainę, odbieraniem swoich majątków zawłaszczonych przez Kozaków i powrót mołojców do pługa, czyli pańszczyzny. Niebagatelne znaczenie miało również uprzywilejowanie starszyzny kozackiej, nobilitacje, nadawanie urzędów i majątków. „To ty teraz szlachcic, a ja chłop – niedoczekanie twoje”. Po śmierci Bohdana Chmielnickiego zabrakło kozaczyźnie autorytetu i każdy pułkownik widział się hetmanem pod protekcją Rzeczpospolitej, Moskwy, albo sułtana. Skutkiem były wojny Polski z Rosją zakończone rozejmem podpisanym w Andruszowie w roku 1667, gdzie ustalono granicę na Dnieprze – prawobrzeże polskie, lewobrzeże rosyjskie. W wyniku wojny z Turcją, Rzeczpospolita straciła Podole, woj. bracławskie i część kijowskiego. Tak skończyły się marzenia Chmielnickiego o wolnej Ukrainie. Skutkiem tych wojen była zatruta krew pobratymcza i wilcy wyjący na zgliszczach dawnych miast, do tego Ukraina rozdarta na trzy części.
Stanisław Łukasik
Pozostałe felietony Stanisława Łukasika >TUTAJ<