Wielkie zwycięstwo pod Grunwaldem i wielka porażka pod Malborkiem przypieczętowane pokojem toruńskim z 1411 roku, tak można w największym skrócie opisać wielką wojnę z krzyżakami w latach 1409-1411. Korona odzyskała ziemię dobrzyńską (teren pomiędzy Drwęca, Wisłą i Skrwą o powierzchni porównywalnej z dzisiejszym powiatem kłodzkim), zaś Litwa odzyskała Żmudź na czas określony, jako dożywocie Witolda i Jagiełły, a po ich śmierci wracała do zakonu. Takie pożytki odnieśli zwycięzcy w największej bitwie średniowiecznej Europy. Krzyżacy traktowali pokój toruński, jako rozejm i w następnych latach znowu dochodziło do wojen: 1414 – wojna głodowa, 1419 – wojna odwrotowa i 1422 – wojna golubska zakończona tzw. pokojem melneńskim. Korona ponosiła główne ciężary wojny, a zaledwie zyskała Nieszawę, zaś na rzecz Litwy zakon ostatecznie zrzekł się Żmudzi, czyli oddał to, czego i tak nie posiadał. Pokój melneński zakończył prawie dwieście lat trwający okres wojen krzyżacko-litewskich. Witold mający ambicje tworzenia państwa od morza do morza zadowolił się paroma kilometrami plaży nad Bałtykiem i mocno wątpliwym dostępem do Morza Czarnego. Litewski handel zagraniczny tuczył Niemców w Królewcu u ujścia Niemna i w Rydze nad Dźwiną. Zakon przestał być wrogiem śmiertelnym dla Litwy, a bywał wręcz partnerem w grze przeciwko Polsce. Działającym wspólnie: Krzyżakom i Zygmuntowi Luksemburskiemu „powiodło się zobojętnić Witolda względem zupełnego wytępienia zakonu, owszem przedstawili mu takowe niebezpieczeństwa dla Litwy, iż tak niezwyczajnie szczęśliwa Polska opanowawszy ziemię krzyżacką… weźmie zbyt stanowczą górę nad Litwą, zamieni ją w swoją poddankę i pozbawi Witolda korony wielkoksiążęcej” – pisał Karol Szajnocha. W rzeczy samej, 1 sierpnia 1430 roku Polacy przejęli posłańca cesarskiego z insygniami królewskimi dla Witolda i papierami, w których cesarz zawierał wieczyste przymierze z Witoldem i Krzyżakami wymierzone przeciwko Polsce. Stryjeczny Jagiełły nie zdążył z realizacją przymierza z Niemcami, ponieważ jeszcze w tym samym roku zmarł, ale już jego następca na stolcu wielkoksiążęcym, rodzony brat króla Polski – Świdrygiełło i owszem. W latach 1431-35 rozpętał wojnę litewsko-polską, mając za sprzymierzeńców Rusinów, Tatarów i Krzyżaków z Inflant. Krzyżacy pruscy musieli siedzieć cicho, bo ich poddani zagrozili szukaniem innego pana na wypadek zaangażowania się panów zakonnych w kolejną wojnę. Uczono w szkołach i zapewne uczą nadal, że podstawowym powodem zawarcia unii polsko-litewskiej było skupienie sił państw zagrożonych ekspansją Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego, zwanego również niemieckim parciem na wschód. Efektem unii miało być mocarstwo, które zatrzyma germański militaryzm i Grunwald potwierdzał słuszność decyzji panów krakowskich, które do niej doprowadziły, ale wydarzenia mające miejsce po zwycięstwie – już nie bardzo. Mocarstwo jak się patrzy – na mapę. Ambitne plany Witolda i jego przymierze z Zygmuntem Luksemburczykiem i Krzyżakami, śmiertelnymi wrogami Polski, a już wojna Polski z Litwą i jej sprzymierzeńcami za sprawą Świdrygiełły, wreszcie neutralność Litwy podczas wojny trzynastoletniej Korony z Zakonem, dowodzą, że unia bardzo była potrzebna – Litwie. Wielkie Księstwo Litewskie było beneficjentem tego związku, zaś Korona ponosiła konsekwencje zachłannej polityki Giedyminowiczów i ich otwierania różnych frontów i sumowania spraw niedokończonych. Jagiellonowie dodali jeszcze niezbyt szczęśliwą, a bardzo kosztowną politykę dynastyczną. Koszty będzie ponosić Korona. Będzie, o czym gawędzić.
Stanisław Łukasik
Pozostałe felietony Stanisława Łukasika >TUTAJ<