Chmielnicki nie przestawał prosić cara o przyjęcie Ukrainy w poddaństwo, co mu nie przeszkadzało w wysyłaniu takich samych próśb do sułtana jak i deklarowaniu wierności królowi Rzeczpospolitej. Po przykrym doświadczeniu pod Żwańcem, gdy Tatarzy opuścili Kozaków w potrzebie, jedynym oparciem pozostała Moskwa. Rosja od samego początku rewolty kozackiej zachowywała daleko posuniętą powściągliwość. Obowiązywał pokój wieczysty zawarty w Polanowie – to po pierwsze. Poddani cara, pamiętający klęski pod Kłuszynem, Smoleńskiem, czekali na możliwość odwetu, ale w 1648 roku te chęci tłumił strach przed ciągle jeszcze potężną Rzeczpospolitą – to po drugie. Wreszcie – powstanie Kozaków było buntem poddanych przeciwko panującemu. Trudno było popierać takie zachowania, przecież w tym samym czasie wybuchały zamieszki w Moskwie, a Rosja też miała swoich niepokornych Kozaków nad Donem i na Kubaniu. Tym niemniej przez cały czas wojen polsko-kozackich Kreml trzymał rękę na pulsie, a poselstwa moskiewskie w Warszawie i we Lwowie, tudzież całe zastępy szpiegów, informowały cara o topniejących siłach Rzeczpospolitej. Posłowie carscy skarżyli się na uchybienia w carskiej tytulaturze zauważone w królewskiej korespondencji i dokumentach, jak również żądali spalenia książek, razem z autorami, wydawanych w Polsce, a opiewających przewagi militarne np. Żółkiewskiego i inne, które uznali za obraźliwe dla cara i Rosji. Stałym elementem były żale na „prześladowania” jakich doznawać mieli prawosławni. Klęski Polski pod Batohem i Żwańcem spowodowały wzrost nastrojów wojennych w Rosji, a car rozpoczął przygotowania ściągając z całej Europy – bezrobotnych po zakończeniu wojny trzydziestoletniej – doświadczonych wojaków. Chmielnicki, opuszczony przez Tatarów, którzy nie oglądając się na dotychczasowego sprzymierzeńca zawarli pakt z Polską, znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Moskwa nie zawiodła oczekiwań zrozpaczonego hetmana i w styczniu 1654 roku do Perejesławia przyjechało wielkie poselstwo z bojarem Wasylem Buturlinem. 17 stycznia wielka rada kozacka (tzw. czarna rada) wyraziła gotowość przejścia Ukrainy pod panowanie cara Aleksego Michajłowicza. Należy przy tym zwrócić uwagę na dwie dość istotne sprawy. Owo przejście pod władztwo cara odbyło się z zachowaniem procedur demokratycznych. Chmielnicki wszystkim zebranym Kozakom zadał pytanie komu chcą podlegać – Rzeczpospolitej, sułtanowi, czy carowi moskiewskiemu. Trzecia kandydatura uzyskała absolutne poparcie. Przed złożeniem przysięgi wierności carowi, zwrócił się hetman do Buturlina z żądaniem „aby posłowie pierwsi złożyli przysięgę, że car wojska zaporoskiego i hetmana nie wyda królowi, że ich bronić będzie i wolności nie naruszy, że szlachta, Kozacy i mieszczanie pozostaną przy majątkach swoich i urzędach, a na majątki swoje otrzymają carskie przywileje” – powołując się przy tym na przykład króla polskiego, który podczas elekcji przysięga poddanym. Na co otrzymali odpowiedź: „W moskiewskim hospodarstwie to poddani przysięgają, że wielkiemu hospodarowi wiernie służyć będą, a ty hetmanie i wojsko zaporoskie, o coście cara prosili, to macie uważać za spełnione i ufać wielkiemu hospodarowi” – za Ludwikiem Kubalą. Sedyta, a mołczyte Lachy – usłyszeli posłowie polscy szukający porozumienia z Chmielnickim po klęsce pod Piławcami– sedyte, a mołczyte Kazaki – usłyszał Chmielnicki, poddający się pod panowanie cara. Akt przyjęcia Ukrainy w carskie poddaństwo równał się zerwaniu przez Moskwę pokoju polanowskiego i wypowiedzeniu wojny Rzeczpospolitej, do której ta absolutnie nie była przygotowana, zaś Rosja szykowała się do niej przez kilka lat. Wiosną 1654 roku na Litwę ruszyła ogromna armia (być może nawet 100 tysięczna), którą prowadził sam car Aleksy, błogosławiony przez patriarchę moskiewskiego i całe duchowieństwo, wszak jednym z celów wojny była obrona „prześladowanego prawosławia”. Tej potędze Litwa mogła przeciwstawić 6 tys. armię pod wodzą hetmana Janusza Radziwiłła (tak, tego z „Potopu” H. Sienkiewicza), Przy takiej dysproporcji sił wynik był łatwy do przewidzenia. Po dziesięciu tygodniach oblężenia padł Smoleńsk, ponieważ część załogi zaczęła się fraternizować z oblegającymi i w końcu otworzyli bramy Moskalom. Za jednym zamachem Moskwa zajęła niemal połowę Wielkiego Księstwa, odzyskując polskie zdobycze z czasów „moskiewskiej smuty”. Po zimowej przerwie ruszyła następna wyprawa i dotarła do Grodna. 8 sierpnia 1655 roku wojsko moskiewskie i Kozacy Zołotareńki zajęli Wilno. „Sacco di Vilna!” – rzeź mieszkańców stolicy Litwy trwała przez trzy dni, pożar przez siedemnaście. Dwadzieścia pięć tysięcy ludzi zginąć miało pod nożem – pisał Paweł Jasienica. Sukcesy szwedzkie w wojnie z Rzeczpospolitą latem 1655 roku zmusiły Rosjan do zatrzymania ofensywy nad Niemnem.
Stanisław Łukasik
Pozostałe felietony Stanisława Łukasika >TUTAJ<