Pierwsze kłopoty z Kozakami

Łatwo sobie wyobrazić sytuację jak Kozak, który wojował w Inflantach, deptał potęgę carów podczas dymitriad i wojen z Moskwą, świecił sułtanowi łunami przedmieść Stambułu, bronił obozu pod Chocimiem pod komendą hetmana Piotra Konaszewicza-Sachajdacznego u boku hetmana Karola Chodkiewicza, a po powrocie w chwale zwycięzcy, pokornie gnie kark przed jaśnie panem, wiesza na ścianie szablę, spisę i samopał i śpieszy z sochą na pańskie pole odrabiać pańszczyznę. Raczej rodzinie zostawi łupy zdobyte na wojnie i wyprawi się na Sicz – i tak zaczynają się kłopoty Rzeczpospolitej z własnymi poddanymi. Przez dwa wieki funkcjonowania kozaczyzny na Ukrainie, Rzeczpospolita nie wypracowała stabilnej polityki. Gdy pomoc Zaporoża była potrzebna, obiecywano Kozakom wolności i przywileje, np. zwiększenie rejestru, zwolnienie wojska zaporoskiego z podległości władzy starostów, czy nadanie starszyźnie praw na równi ze szlachtą. Trudno sobie wyobrazić zgodę sejmu, szczególnie na to ostatnie oczekiwanie Kozaków. Jako się rzekło, skarb Rzeczpospolitej zawsze świecił pustkami, więc nieopłacone wojsko zamieniało się w swawolne kupy żołdactwa zdobywające żołd na drodze rabunku mieszkańców wsi i miasteczek podczas powrotu Kozaków. Dotyczyło to również innych wojsk zaciężnych, które nie otrzymywały żołdu zgodnie z umową zawartą z królem czy hetmanami. Konfederacje nieopłaconego wojska stanowiły istne plagi przez cały „wiek wojen”. W XVII wieku w Europie stosowano zasadę Wallensteina – wojna żywi się sama, a tragiczne skutki ponosiła ludność cywilna. Dla żołnierzy bywała zajęciem bardzo dochodowym, co jest jednym z powodów, dla których Kozacy mogli wystawiać do 40 tysięcy wojska na wyprawy przeciw Moskwie czy Turkom, podczas których pobierali wynagrodzenie poprzez rabunek napadniętych mieszkańców, nie oglądając się na żołd. Wyprawy były zyskowne ale też ryzykowne, więc swawolne grupy zwykłego hultajstwa krążyły po Ukrainie żyjąc kosztem mieszkańców. Wreszcie Rzeczpospolita doczekała się pierwszego zorganizowanego buntu Kozaków i chłopów w roku 1591. Przyczyną buntu był zatarg pomiędzy pułkownikiem Kozaków rejestrowych Krzysztofem Kosińskim, a najpotężniejszym magnatem kresowym Januszem Ostrogskim o posiadłość Rokitna, którą sejm przyznał zasłużonemu pułkownikowi, ale Ostrogski również miał jakieś papiery na ten majątek. Kosiński zgromadził ponad pięć tysięcy Kozaków tudzież innego pospólstwa i rozpoczął dochodzenie swoich praw metodą dość powszechną na kresach, czyli kto zbierze więcej zbrojnych, ten ma rację. Tym razem racja była po stronie Ostrogskiego. Zebrawszy własne wojska prywatne, a także innych panów ukrainnych, tudzież pospolite ruszenie z województwa kijowskiego, pobił buntowników pod Piątkiem koło Cudnowa. W dwa lata później następny bunt organizuje Semen Nalewajko, do niedawna obrońca Ostrogskiego przed Kosińskim, potem kondotier w służbie austriackiej w Mołdawii, a po powrocie na Ukrainę przypomniał sobie pretensje do Marcina Kalinowskiego i rozpoczął wojnę prywatną, która ogarnęła całą Ukrainę i Białoruś. Prywatne wojska magnatów, ani pospolite ruszenie szlachty, nie wystarczyło do pokonania buntowników, koniecznym okazało się użycie wosk kwarcianych. Po półtora roku grabieży i morderstw jakich dopuszczali się buntownicy pod wodzą Nalewajki i Hrehorego Łobody, dopadł ich hetman polny Stanisław Żółkiewski na uroczysku Sołonica pod Łubniami na lewym brzegu Dniepru. Po dwóch tygodniach oblężenia obozu kozackiego, zawarł hetman ugodę z Kozakami i za cenę wydania przywódców, armat, oddania zagrabionego dobytku i jeńców, wypuścił ich wolno. Teraz do akcji wkroczyli pospolitacy, czyli szlachta z ruszenia i wymordowali kilka tysięcy buntowników. Rzeź sołoniecka stała się jednym z głównych zaczynów wzajemnej nienawiści.
cdn.

Stanisław Łukasik

Pozostałe felietony Stanisława Łukasika >TUTAJ<