Polska mocarstwem Europy

Taka pozycja marzy się wielu patriotom. Aktualna polityka do tego zmierza (Unia Środkowoeuropejska, Trójmorze, Międzymorze), a nowa polityka historyczna udowodni, że mocarstwem europejskim byliśmy, więc taka pozycja się nam należy. Nie znam najnowszych badań, ani podręczników, więc jestem skazany na dotychczasową moją znajomość historii i zaczynam szukać – kiedy to było? Nie jest to zadanie łatwe. Nasi przodkowie, według niektórych… bili Cyrusa, króla Persów, bili Aleksandra Macedońskiego i Juliusza Cezara – być może, lecz ja to między bajki włożę. Dlaczego? „Żadnego narodu historia nie zaczyna się tak nieskończenie ważną zagadką, jak początkowa historia polska, poczynająca się od swoich Lachów” – w 1858 roku pisał Karol Szajnocha.
Historią Polski zajmuję się od 50 lat i zawsze, z wielkim szacunkiem traktowałem historyków-badaczy początków państwa polskiego, którzy w swoich pracach używali zwrotów: „być może”, „wiele na to wskazuje”, „nie sposób stwierdzić jednoznacznie”, itp. Na rynku wydawniczym zaczynają się pojawiać publikacje próbujące wyjaśnić owe zagadki, może nie zawsze w zgodzie z ustaleniami profesjonalnych historyków-badaczy, ale dla „prawdziwych Polaków”, są miodem na serca spragnione informacji o wielkości dawnej Polski. Pisać o mocarstwowości Egiptu, Rzymu, Mongołów, Anglii, Rosji – żaden problem. O mocarstwowości naszej ojczyzny w dawnych czasach – to już problem. Tym niemniej podejmę taką próbę, aczkolwiek wiem, że będzie to siermiężne, mało chwytliwe, a może nawet mało patriotyczne, bo oparte na dotychczasowych ustaleniach historyków. Zacząć wypada od Bolesława Chrobrego. Otóż za jego panowania, to młode, niespełna pięćdziesięcioletnie państwo, stało się mocarstwem w Europie Środkowej. Jeżeli popatrzymy na mapę Polski w roku 1002, to w jej granicach zobaczymy Czechy, Morawy i Słowację – ot taka jedenastowieczna Grupa Wyszehradzka. Leżące na zachód od Nysy Łużyckiej: Miśnię, Milsko i Łużyce zamieszkałe przez słowińskich Serbołużyczan, jeszcze niezgermanizowanych, też znajdziemy w naszych granicach. Na północy państwo Chrobrego sięgało Bałtyku, od ujścia Wisły po Wolin. Terytorium nie przesądza o mocarstwowości, ale już bardzo aktywna polityka młodego króla – tak. Zaczął Bolesław od nawiązania dobrych stosunków z papieżem i młodym cesarzem Ottonem III, starając się o utworzenie polskiej metropolii kościelnej. Pomógł w organizacji wyprawy misyjnej czeskiego biskupa Wojciecha, zakończonej śmiercią misjonarza. Wykupując ciało męczennika, kanonizowanego w dwa lata po śmierci, „państwo polskie zyskało patrona, znanego na dworach europejskich apostoła chrystianizacji ludów pogańskich” (Henryk Samsonowicz), doprowadził do przyjazdu cesarza do Gniezna – z pielgrzymką do grobu św. Wojciecha i ten fakt znakomicie wykorzystał. Cesarz uznał Bolesława równego sobie władcę, zapewne kurtuazyjnie, ale jednak, zwolnił Polskę z obowiązku płacenia trybutu lennego na rzecz króla Niemiec. W owym czasie Kościół był uzależniony od cesarza. Tworzenie metropolii kościelnych (arcybiskupstw), biskupstw, inwestyturę biskupów, należało do prerogatyw cesarza. Podczas zjazdu gnieźnieńskiego Otton III utworzył arcybiskupstwo w Gnieźnie i biskupstwa w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu, dzięki czemu polska prowincja kościelna podlegała tylko papieżowi, odpierając zakusy hierarchów niemieckich. Państwo polskie stało się ważnym czynnikiem w polityce międzynarodowej, a szczególnie w ambitnych planach marzyciela na cesarskim tronie. Otóż cesarz, potomek cesarzy bizantyjskich, zamierzał odtworzyć uniwersalistyczne cesarstwo złożone z Italii, Galii, Germanii i Sclavinii, czyli państwa Bolesława Chrobrego obejmującego całą słowiańszczyznę zachodnią. Plany ambitne, rola i miejsce Polski bardzo zaszczytne – niestety przedwczesna śmierć cesarza, oznaczała koniec marzeń, zaś następca na tronie niemieckim miał zupełnie inne plany wobec Polski.


Stanisław Łukasik