Rzeczpospolita na rosyjskim pasku

Car Piotr I całkiem dobrze czuł się w roli przysłowiowego „gajowego”. Kazał wybrać Sasa królem Polski, potem obronił go przed Szwedem Karolem XII, a gdy podopieczny próbował się uniezależnić, hetmani polscy, na carskim żołdzie (cała czwórka, koronni, Sieniawski, Rzewuski, litewscy, Pociej z Denhofem), zawsze mogli zawiązać konfederację, albo inną usługę swemu mocodawcy wyświadczyć. Oprócz hetmanów, car miał na swoim żołdzie również inne kreatury polskiej i litewskiej magnaterii. Nie od rzeczy będzie zaznaczyć, że takie praktyki były i są stałym elementem uprawiania polityki, czyli zachowania naszych wielmożnych, mieściły się w standardach europejskich. Nasi magnaci często sięgali po „bratnią pomoc”.
Po śmierci Augusta II, zniechęcona do Sasów szlachta, na sejmie konwokacyjnym wykluczyła obcych kandydatów, przysięgając, że wszyscy oddadzą głosy na Piasta. Póki mówiono ogólnikowo o Piaście, panowała jednomyślność. Niejeden z jaśnie wielmożnych, a nie zawsze oświeconych, myślał o swojej kandydaturze. Gdy okazało się, że jedynym Piastem będzie Stanisław Leszczyński, wracały różne samolubne zachcianki. Zabrzęczały saskie talary i groźne pomruki z Rosji. Nawet papież zwolnił posłów z przysięgi złożonej na konwokacji. Jednak 12 września 1733 r. 13500 szlachty obrało królem Piasta – Stanisława Leszczyńskiego. Malkontenci z Michałem Wiśniowieckim, który poprosił Rosję o „bratnią pomoc”, uszli na Pragę, czekając na rosyjski korpus. Gdy ten dotarł, niespełna tysiącem głosów, wybrali królem Augusta Sasa, a rosyjskie armaty hukiem obwieściły światu „wolny” obiór króla Rzeczpospolitej.
Pojedźmy po nazwiskach promotorów dynastii saskiej na polskim tronie. Oprócz wspomnianego Wiśniowieckiego, biskupi, Jan Lipski i Stanisław Hozjusz, którzy koronowali obranego drogą „wolnej” elekcji, w towarzystwie rosyjskiego korpusu, Augusta III oraz magnaci litewscy, Radziwiłłowie i Sapiehowie. Na marginesie: Stanisław Leszczyński pierwszy raz został królem Polski w roku 1704, z nadania Karola XII, króla Szwecji, który przepędził Sasów i opanował Warszawę. Nie było żadnej elekcji – ot Karol wskazał: teraz królem będziesz ty. Zupełnie bezprawnie „wybrany”, był pierwszym królem Polski koronowanym w Warszawie. Gdy w roku 1733 został wybrany legalnie, a była to już ostatnia wolna elekcja w Rzeczpospolitej, nie zdążył się ponownie koronować, bo najpierw trzeba było przepędzić rosyjskie wojska stacjonujące pod Warszawą, a na to pospolite ruszenie szlachty nie wystarczyło. Pozostała ucieczka do Gdańska, a potem pod skrzydła swojego zięcia, króla Francji, Ludwika XV. Senatorowie, wierni dotąd Leszczyńskiemu, m.in. Poniatowski (ojciec przyszłego króla), Czartoryscy, złożyli przysięgę Augustowi III.
Ostatnia elekcja była również ostatnim stopniem upadku naszych jaśnie wielmożnych, jaśnie oświeconych, obywateli Rzeczpospolitej. Siłą przewodnią była Familia, czyli Czartoryscy, a ci zbyt dobrze znali nastroje społeczeństwa, by mogli sobie obiecywać łatwe zwycięstwo pod Wolą, toteż od razu zażądali od carycy Katarzyny zbrojnej pomocy. Dziwnym trafem ich prośby ładnie wpisywały się w plany carycy, o czym świadczy jej list do króla Prus Fryderyka II: „Proponuję Waszej Wysokości takiego z Piastów, który będzie bardziej niż inni nam zobowiązany za to, co dla niego uczynimy. Jeśli Wasza Wysokość wyrazi zgodę, proponuję stolnika litewskiego Stanisława Poniatowskiego, a to z następujących powodów: ze wszystkich pretendentów do korony, on ma najmniejsze możliwości jej otrzymania, tak więc w następstwie, będzie miał zobowiązania w stosunku do tych rąk, z których ją otrzyma”. Ot i wolna elekcja. Bratnia pomoc wschodniego sąsiada od dawna była skuteczna. Poniatowski został wybrany jednomyślnie. Jaśnie oświeceni książęta przygotowali grunt pod jednomyślnie zatwierdzone rozbiory i kilka jednomyślnych decyzji Polaków w stosunkach ze wschodnim sąsiadem. Z demokracją nam nie wyszło, może lepiej było z tolerancją? O tym w następnych gawędach.


Stanisław Łukasik